Pokuta - Olle Lonnaeus [Recenzja]

Pokuta, Olle Lonnaeus, wydawnictwo: Rea, 380 stron

Każdy zapalony miłośnik kryminałów ma swoich ulubionych autorów. Takich, po których książki sięga na ślepo, nie przeczytawszy nawet jednej opinii w sieci. Ja i owszem, mam. Kto czyta Stacje Sto Słów na bieżąco, ten pewnie wie, o kim dokładnie mówię. Czasem jednak przychodzi taka chwila, że jest się już zmęczonym wciąż tym samym stylem pisania. I co wtedy? Zaczynamy poszukiwać nowych, świeżych (dla nas) twarzy. Między innymi podczas właśnie takiego researchu (nie licząc drobnego faktu, że książka była na wyprzedaży za kilka złotych ;) położyłem swe zawsze nienasycone dłonie na powieść Szwedzkiego debiutanta Olle Lonnaeusa.

Książka nosi tytuł "Pokuta" (nie, nie ma żadnego związki z "Pokutą" Iana McEwana), a jej autor został przez niektórych krytyków okrzyknięty drugim Stiegiem Larssonem... tyle, że lepszym. Tja, no pewnie, a świnie nauczyły się latać. Tego rodzaju hasła są ostatnio przez wydawców tak mocno nadużywane, że już chyba wyłącznie na kompletnym książkowym laiku zrobią jakiekolwiek wrażenie. Na mnie działają już częstokroć w sposób odwrotny do zamierzanego, bo zniechęcają do sięgnięcia po lekturę. Irytują, mówiąc wprost. Skoro jednak ta kosztowała mniej niż dychę, postanowiłem zrobić coś zupełnie szalonego i ją kupić (ha, taki jestem odważny, skok na bungie to przy tym pikuś!). A potem, o zgrozo, przeczytać w czasie szybszym niż rok od postawienia na półkę ;)

Fabuła. Akcja toczy się w niewielkiej miejscowości w Szwecji, gdzie dochodzi do brutalnego morderstwa starszego małżeństwa, które jakiś czas wcześniej wygrało na loterii okrągłą sumę pieniędzy. Z pewnych, mniej lub bardziej oczywistych przyczyn podejrzenie pada na ich jedynych spadkobierców - biologicznego syna Klasa oraz drugiego, adoptowanego - Konrada. Całą historię poznajemy z perspektywy tego drugiego, który postanawia na własną rękę zgłębić tajemnice morderstwa. Będzie to wyboista droga, podczas której na światło dzienne wyjdzie masa bolesnych wspomnień i tajemnic. 

Olle Lonnaeus
Pewnie już się tego domyślacie, ale z recenzenckiego obowiązku wyrzucę to zdanie z siebie: dostajemy kolejną powieść kryminalną z wysuwającymi się na pierwszy plan wątkami obyczajowymi.. Ten kryminalny cały czas majaczy na horyzoncie niczym fatamorgana i ani myśli przybliżać się do nas wraz z upływającymi stronami. Nie zrozumcie mnie źle, mi widzę w tym nic złego, osobiście tego typu połączenia przyjmuje zacierając ręce z radości, jednak w przypadku "Pokuty" autor koślawo radzi sobie z tą całą obyczajową otoczką. Znacznie ciekawiej czyta się fragmenty, gdzie bohater próbuje bawić się w detektywa, bo cała reszta - większa reszta - jest płaska, nieprzekonująca i często zwyczajnie nudna. Lonnaeus ma głowę przeładowaną dobrymi pomysłami, ale nie jest w stanie przedstawić ich w odpowiednio interesujący sposób. Wyraźnie brakuje mu doświadczenia. Bohaterowie nie grzeszą psychologiczną głębia, przeciętnie rozpisane są też dialogi. Finał? Nie najgorszy.

Przez większą część czytania "Pokuty" moje zainteresowanie balansowało gdzieś w okolicach leniwej obojętności. To nie jest bardzo zła książka, nie jest jednak też dobra.  Czuć, że pisarz jakiś potencjał posiada i osobiście bardzo chce wierzyć, iż jego druga powieść (również wydana w naszym kraju) pozbawiona jest już wyżej wymienionych usterek. Niewykluczone, że kiedyś to sprawdzę. A jeśli się to już stanie, nie omieszkam podzielić się swoimi wrażeniami na łamach Stacji. Rozważenie zakupu "Pokuty" zalecam zaś dopiero w chwili, gdy ta będzie wyceniona na nie więcej jak dziesięć złotych. 


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Mnie też skutecznie odrzucają wszelkie porównania do innych pisarzy. Szkoda, że ten kryminał rozczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, od razu szkoda, zawsze to jedna książka mniej do przeczytania w tym życiu ;)

      Usuń
  2. "Każdy zapalony miłośnik kryminałów ma swoich ulubionych autorów. Takich, po których książki sięga na ślepo, nie przeczytawszy nawet jednej opinii w sieci."
    Oj, tak u mnie to jest Deaver i Kava;)
    Co do "Pokuty" to mimo, że jeszcze nie czytałam nic tego autora chyba sobie odpuszczę. Na razie mam przesyt takimi średniawkami literackimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kava mnie w pewnym momencie zniechęciła i od tego czasu mam do niej uraz ;)

      Usuń
  3. Może kiedyś, ale zgodzę się z awiolą, nie ma co porównywać tekstów do innych pisarzy. Może to dobry chwyt marketingowy, ale można się sparzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki książki z takimi tekstami na okładce będą sprzedawać się lepiej, to z nich nie nie znikną ;)

      Usuń
  4. Oj tak... Ile ja się naczytałam w ostatnich miesiącach jakiś porównań do Larssona, że niby dany autor pisze lepiej to nie da się zliczyć... Larsson przecież był i jest tylko jeden - nie da się go podrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da i nie ma sensu, to że jakiś pisarz jest inny od Larssona jeszcze nie oznacza, że jest od niego gorszy :)

      Usuń
  5. Oj, masz świętą rację z tymi porównaniami. Wszystkie te zabiegi są robione pod komercję. Niestety. Pisanie, że dany autor jest nowym, lepszym "kimśtam" rzadko kiedy się sprawdza.
    Też parę razy się zawiodłam na podobnych książkach - właśnie z wyprzedaży...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyprzedaże trafia trochę chłamu, ale czasem można trafić na perełkę. Warto próbować ;)

      Usuń
  6. Uff, a ja chciałam się w tą książkę zaopatrzyć. Grunt to dobrzy recenzenci ostrzegający przed schematami i nudami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czad, zostałem nazwany dobrym recenzentem - dzięki ;)

      Usuń
  7. Szkoda, że nie jest aż taki dobry. Ja z kryminałów teraz czytam przygody detektywa Roya Gracea autorstwa Petera Jamesa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już na wstępie mówię nie.
    Takie książki mnie nie interesują... ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam "Jedyną prawdę" Lonnauesa i muszę przyznać, że podobała mi się ta powieść, jest to u mnie rzadkość, bo najczęściej ze skandynawskimi kryminałami jestem na bakier. Na "Pokutę" już nie raz zerkałam, często ta książka bywa w promocjach, ale trochę się jej boję, i chyba dobrze, że jej nie kupiłam, bo mogłabym się rozczarować, a po co mi to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak, to chyba sobie kupię, na Dedalusie jest za kilka złotych ;)

      Usuń
  10. Szkoda, że książka raczej średnia, chyba jej nie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. lubię kryminały, ale jak widzę ten nie dość że nie poraża to jeszcze zniechęca porównaniami i niedociągnięciami...

    OdpowiedzUsuń
  12. nie lubię kryminałów :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale mnie drażni pisanie na okładce, że to "drugi..." albo coś w takim stylu. Każdy autor jest niepowtarzalny, a taki sposób reklamy zniechęca mnie do książki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej, z każdą moją wizytą zastanawiam się, skąd Ty bierzesz tych autorów - ja nikogo nie znam xD W każdym razie - przeczytałam Twoją recenzję dwukrotnie i stwierdziłam, że to nie jest książka dla mnie. :D Mówisz, że naszemu autorowi brakuje doświadczenia - w tym momencie nasuwa się pytanie, dlaczego nikt przed publikacją nie zasugerował mi, że książka nie jest dopracowana. Może i spędziłby nad nią o jeden miesiąc więcej, ale jego pióro stałoby się nieco bardziej profesjonalne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorzy z wyprzedaży, hah ;) Duża część moich książek to nabytki z tanich księgarni ;) Na pewno przed wydaniem książkę przeglądało tuzin osób - redakcja, korekta itd. Czasem nawet i to nie wystarczy ;)

      Usuń
  15. Nie lubię średnich książek, lubię dobre!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. No nie wiem, jeśli spotkam w bibliotece to wtedy wypożyczę

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam okazję kupić go na Fb, ale ktoś mnie ubiegł :) Mimo wszystko szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z Lonnaeusa przymierzam się do "Jedynej prawdy", ale opinie też głównie średnie, więc pewnie jeszcze sobie trochę poczeka na półce ;) Od jakiegoś czasu jest popyt na wszystko, co skandynawskie (z nastawieniem na kryminały) i jesteśmy zalewani lepszymi i gorszymi tytułami, znanymi imionami i nazwiskami, które trudno wymówić, a co dopiero zapamiętać :) Nie wiadomo, jak i w czym wybierać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Średnie, fakt, ale "Jedyna Prawda" i trzecia książka Lonnaeusa, której teraz tytułu nie pamiętam, są na Dedalusie po 6-7 złotych/sztuka, co odrobinę kusi ;-)
      Im większy wybór, tym lepiej, wiadomo, nie powinniśmy narzekać :-D

      Usuń
  19. Teksty umieszczane przez wydawców na okładkach są coraz bardziej bezczelne;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Porównania do Larssona też na mnie działa jak płachta na byka... Jest jeden Larsson (a raczej był) i starczy... Nie cierpię porównań. Tym bardziej, że to tylko zabieg marketingowy, nie ma najczęściej nic wspólnego z rzeczywistością...

    OdpowiedzUsuń
  21. a już myślałam, że to coś dla mnie czyli miłośnika kryminałów, ale jednak odpuszczę sobie tą książę i rozglądnę się za ciekawszymi ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. "związki" - literówka :) A co do książki - hm, odpuszczam. Wątki obyczajowe na 1 planie? Niby spoko, ale jakoś wolę je w wykonaniu kobiet, chyba lepiej się na tym znają :) A "Pokuta" McEvana była super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Z tymi literówkami to ciężka sprawa, teksty tworze zazwyczaj na telefonie komórkowych z T9, które często wstawia złe słowo i nie zawsze wszystko wyłapię ;-) McEwan jest super, na bieżąco poznaje jego twórczość :-D
      A po "Pokuę" Lonnaueusa nie sięgaj, w kryminałach możemy dziś przebierać ile dusza zapragnie.

      Usuń

Prześlij komentarz