Dziewczyna z muszą, Tracy Chevalier, wydawnictwo: Albatros, 398 stron
O twórczości Tracy Chevalier słyszałem na przestrzeni ostatnich lat sporo - a to pewnego razu pojawił się film na podstawie jej książki (Dziewczyna z perłą), a to kiedy indziej ktoś na blogu czy portalu zachwalał kolejną jej powieść - nigdy jednak nie zainteresowała mnie do tego stopnia, bym zechciał na własnej skórze sprawdzić, jak odbiorę ją ja sam. Od czego są jednak promocje. Potykając się o Dziewczynę z muszlą (w oryginale Remarkable Creatures - polski tytuł w mało subtelny sposób nawiązuje do Dziewczyny z perłą, próbując zapewne zachęcić jej miłośników do sięgnięcia po portfel) na wyprzedaży za dziesięć złotych nie potrafiłem przeciwstawić się pokusie pochylenia i przygarnięcia książki do swojej wiecznie przepełnionej biblioteczki.
Anglia, początek XX wieku. Trzy siostry Philpot – zmuszone sytuacją finansową po ożenku jedynego brata, dziedzica rodzinnego majątku, przeprowadzają się z Londynu do Lyme Regis. Tam Elizabeth poznaje Mary, biedna dziewczynę z miasteczka, zarabiającą na życie zbieraniem i sprzedawaniem skamielin. Między kobietami rodzi się przyjaźń. Wkrótce Mary znajduje szkielety dinozaurów, co wzbudza zainteresowanie uczonych…
 |
Mary Anning i jej wierny pies Tray |
Bez zbędnych podchodów przyznaje, że nie jest to historia, która wciąga od pierwszych stron. Próg wejścia jest nie tyle wysoki niczym Pałac Kultury, a po prostu wymagający kilku głębszych oddechów, cierpliwości i przede wszystkim pewnego przygotowania, świadomości, że to historyczna powieść obyczajowa o spokojnym, leniwym tempie i - no właśnie - skamielinach. Szczątkom żyjących całe wieki temu stworzeń autorka poświęca sporo "antenowego" czasu, co i rusz rzucając rozmaitymi nazwami i opisami, które przeciętnemu Kowalskiemu niewiele będą mówiły. Warto mieć w zanadrzu jakieś urządzenie z dostępem do sieci, za pomocą którego szybko wklepiemy w okno wyszukiwarki obce nam określenia (i nazwiska, bo to w końcu zbeletryzowana biografia!). I jakkolwiek nieprzyjemnie by to wszystko nie brzmiało, to wbrew pozorom sprawia frajdę i w znaczący sposób ułatwia przeniknięcie do świata skamielin, w którym żyją bohaterki. Po mniej więcej stu stronach - przez które przedzierałem się kilka dni - pozostałe przemknęły już nie wiadomo gdzie i kiedy. I choć to moje pierwsze zderzenie z pisarstwem Chevalier, przez co ciężko jest spojrzeć na książkę z perspektywy jej poprzednich dokonań, to bez wahania mogę rzecz, że to po prostu dobrze napisana, przemyślana i dopracowana w szczegółach historia. Nie za ciężka, by być skierowaną do wąskiego grona odbiorców, ale i nie za lekka, co wepchnęłoby ją do worka z czytadłami. Bez zwątpienia lektura usatysfakcjonuje zarówno jedną jak i drugą grupę czytelników, bez względu na ich preferencje. I osobiście takie powieści właśnie lubię. Niegłupie i jednocześnie nie starające się być niczym ponad tym, czym są w rzeczywistości. Przy dobrym warsztacie autorki - której udało się pogodzić ze sobą interesująco poprowadzoną akcję z kilkoma garściami wiedzy - i znakomicie odmalowanym obrazie epoki przynosi to historię wciągającą i angażującą emocjonalnie. Do tego stopnia, bym po przewróceniu ostatniej strony zaczął rozglądać się za pozostałymi wydanymi w naszym kraju książkami sygnowanymi nazwiskiem Chevalier. Pozytywna niespodzianka. Polecam.
Piotr Wysocki
Widzę, że to lektura wymagająca czasu i skupienia, czego ostatnio mi dość brakuje:) O autorce słyszałam przy okazji "Dziewczyny z perłą", jednak nie czytałam żadnej jej powieści.
OdpowiedzUsuńPS. Gdzie Ty wynajdujesz te wieczne wyprzedaże, przeceny i okazje?!:)
Jednak nie dla mnie. Ten przydługi "wstęp" by mnie odrzucił już na początku.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie taka lektura ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele książek, które tak długo się rozkręcały, gdzie się trzeba było wczytać. Myślę, że w sam raz dla mnie ta lektura :)
OdpowiedzUsuńDziewczyna z MUSZĄ mnie zaintrygowała, wchodzę, a tu widzę, że jednak z muszlą ;) co nie zmienia mojej chęci przeczytania. Nie znam tej pani, może to błąd. Dzięki i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, mój błąd, bije się za to maczugą w plecy i pędzę go naprawić ;-)
UsuńNie! Tylko nie maczugą, bardzo mi się ta musza podobała :)
UsuńNie słyszałam o tej autorce. Z chęci zajrzę.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie Twój odbiór książki, ponieważ leży na mojej półce i nie mam czasu, aby przeczytać. Jeżeli nie rzuciła Cię na kolana, spokojnie może jeszcze zaczekać na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńTo, że nie wciąga ona od pierwszych stron wcale mi nie przeszkadza. Przekonałeś mnie. Podoba mi się i chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńCzytała dziewczynę z perła i sie mi podobało nawet bardzo:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTakże polecałam DZIEWCZYNĘ Z MUSZLĄ. Urzekło mnie podłoże historyczne. Tempo może nie jest zbyt powalające, ale w końcu to powieść obyczajowa. Klimat i czasy, w których toczyła się akcja także wymagały powolnej narracji. Po przeczytaniu książki nie omieszkałam porównać wątków ze źródłami historycznymi, co zdecydowanie wpłynęło na poszerzenie mojej wiedzy.
OdpowiedzUsuńto nie do końca moje ulubione czasy w lekturach, ale myślę, że mogę spróbować, może się do nich przekonam, skoro tak namawiasz?
OdpowiedzUsuń