„Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych”, czyli nowa książka o grach niebawem w sprzedaży!

Dzień przed pierwszym kwietnia sieć obiegła radosna wieść, iż Marcin Kosman napisał i przymierza się do rychłego wydania swojej książki. O grach, rzecz jasna. Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych, gdyż takie oto miano ów publikacja będzie nosić, prześledzi drogę, jaką rodzimi twórcy rozrywkowego software'u przeszli na przestrzeni ostatnich 30 lat. Zapowiada się to niezwykle smakowicie. Poniżej kilka istotnych faktów. 

Przede wszystkim - kim jest Marcin Kosman? Wielu z Was może go znać z Gamezilli, gdzie był redaktorem naczelnym, teraz zaś zarządza Polygiamią. Ja sam doskonale kojarzę go jednak z czasopisma PSX Extreme, z którym jest związany od lat (tak, to właśnie Koso). Pytanie o jakość treści zawartej w książce można zatem uznać za zamknięte - gość zna się na rzeczy i pisać potrafi, co do tego nie mam cienia wątpliwości. Autor na swoim blogu (i w komentarzach) zdradził kilka faktów odnośnie swojego dzieła. I tak: pisanie zajęło mu 4 lata (z przerwami, wiadomo), całość liczyć będzie ponad 400 stron (więcej niż Cyfrowe Marzenia Mańkowskiego i więcej niż Bajty Polskie Kluski), okładkę przygotował kultowy Śledziu, premiera w wersji papierowej nastąpi pod koniec kwietnia (e-book wypłynie kilka tygodni później), a za swój drukowany egzemplarz przyjdzie nam zapłacić coś koło 40 złotych (na pewno mniej niż 50). 

A oto ciekawsze wyjątki z tego, co Marcin Kosman sam napisał o swojej pracy nad książką:

Układanie wydarzeń w ciąg przyczynowo-skutkowy, pokazujący jak rodzima branża z brzydkiego kaczątka przemieniała się w nafaszerowanego L-karnityną łabędzia, było niezwykle przyjemne. Podobnie jak odświeżanie sobie starych gier i granie po raz pierwszy w te, których się nie znało lub pominęło.

Jeszcze ciekawsze było natomiast docieranie do twórców gier. Wielu z nich wciąż działa w branży i są obecni na Facebooku. Inni branżę zmienili, ale relatywnie wciąż łatwo do nich dotrzeć. Ale byli i tacy, którzy np. 20 lat temu wyprodukowali jedną udaną grę i ślad po nich zaginął. Odszukiwanie ich było niemal jak zabawa w Sherlocka Holmesa. 

Rozmów odbyłem kilkadziesiąt. Większość rozmówców doskonale znacie, bo prężnie działają w branży do dziś – by wymienić tylko Adama Badowskiego z CD Projekt RED, Adriana Chmielarza z The Astronauts, Michała Madeja z Ubisoftu, Pawła Marchewkę z Techlandu, Macieja Miąsika z Pixel Crow, Tomasza Mazura z IQ Publishing, Grzegorza Miechowskiego z 11 bit studios czy Marka Tymińskiego z CI Games. Inni przy grach już nie pracują, ale swego czasu wnieśli do tej branży bardzo dużo – jak Michał Kiciński (eks-CD Projekt), Mirosław Liminowicz (eks-LK Avalon) czy Grzegorz Onichimowski (eks-IPS). Wszystkie te opowieści składają się na obraz fascynujący i spójny, bo pozwalają zrozumieć, dlaczego 30 lat temu gry dopiero zaczęliśmy robić, 20 lat temu robiliśmy je co najwyżej na polski rynek, 10 lat temu przystępowaliśmy do ofensywy, a dziś stanowimy jeden z najważniejszych ośrodków na deweloperskiej mapie świata.

Moja książka to niski ukłon i hołd dla nich wszystkich. I duży zaszczyt, że mogłem napisać o ich przygodach i perypetiach. Bo mimo wszystko możemy żałować, że przez 30 lat nie doczekaliśmy się szerokiej, kompleksowej opowieści o tym, jak polska branża gier się hartowała i doczekała tak pięknych czasów. Polska muzyka czy polskie kino antologii i leksykonów mają na pęczki. Pora na nas.

Więcej informacji znajdziecie na stronie autora, o tutaj, jak również na "Fanpejdżu" samej książki, który z kolei znajduje się tutaj.

Nie wiem jak Wy, ale ja już z kasą w zębach wyczekuje końca kwietnia. Nie muszę chyba dodawać, że po lekturze na Stacji pojawi się recenzja? Nie muszę? To dobrze :)

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz!
    http://spojrzenie-rosie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To może być coś fajnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada :D Koso na pewno wie o czym pisze, więc o jakość treści się nie martwię - tak jak napisałeś ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz