Firewatch [Zapowiedź]

Firewatch, Campo Santo, przygodowa / symulacyjna, PC, PS4, premiera: 2015/2016

Na pierwszy rzut oka to jeszcze jeden usypiający co niektórych graczy "symulator chodzenia". Jeśli popatrzymy dłużej, okaże się jednak, że to bardzo intrygujący, pełen ciekawych rozwiązań i dobrze wyglądający.... tak, cóż, wciąż tylko "symulator chodzenia". Czy Firewatch zdoła zatem przyciągnąć do siebie również przeciwników tego rodzaju tytułów? Po cichu liczę, że tak. Pokazany jakiś czas temu fragment rozgrywki wygląda bowiem znakomicie i jest dokładnie tym, czego oczekuje od gier, w których głównym zajęciem jest chodzenie i poznawanie historii, a elementy zręcznościowe i logiczne mniej lub bardziej schodzą na dalszy plan.

Na przebieg dialogów, podobnie jak w dziełach Telltale,
mamy pewien wpływ.
Gdzie tym razem narobimy sobie odcisków na stopach? Autorzy Firewatch pozwolą nam wcielić się w rolę... strażnika leśnego, oddając do dyspozycji sporej wielkości las znajdujący się gdzieś w stanie Wyoming. Naszym zadaniem będzie wypatrywanie oznak potencjalnych zalążków pożaru. Wiadomo, różnego rodzaju persony łażą po lasach i różne pomysły mogą im wówczas wpaść do głowy. Brzmi mało pasjonująco i nie obiecuje wstrząsających emocjami wydarzeń? Być może. Sam tak pomyślałem. Dajcie jednak grze szanse, bo to, co z pozoru wygląda na leniwą przechadzkę przetykaną wysłuchiwaniem dialogów, jakie George, główny bohater dzieła Campo Santo prowadzi przez radio ze swoją przełożoną, druga strażniczką, z minuty na minuty zdaje się przeradzać w niepokojący thriller. Jak dla mnie - bomba. Czy tak będzie w rzeczywistości, dowiemy się oczywiście dopiero po premierze i ograniu pełnej wersji kodu, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że podczas rozgrywki niejednokrotnie po plecach przejdą nam ciarki. Oby tylko twórcy nie przesadzili i nie poszli za daleko w jakieś fantastyczne, paranormalne dyrdymały, co prawdopodobnie rozbiłoby ten gęsty, mozolnie budowany na udostępnionym kilkunastominutowym zapisie z rozgrywki klimat. W ekipie Campo Santo, składającej się raptem z siedmiu osób, znajdują się ludzie, którzy przedtem dłubali przy pierwszym sezonie gry The Walking Dead, Mark of the Ninja, Gone Home czy The Cave. Czy to w jakimś stopniu uspokaja w odniesieniu do fabuły? Owszem. Nawet bardzo.

Niektóre widoki dosłownie zapierają dech.
Firewatch śmiga na silniku Unity. Oprawa wizualna nie szokuje może nie wiadomo jak ogromną ilością detali i nie przegrzeje najlepszych na rynku kart graficznych, ale prezentuje się naprawdę estetycznie i niesamowicie intrygująco. Ma w sobie coś z komiksu, jest kolorowa, a jednak w najmniejszym stopniu nie gryzie się z budowaną przez scenariusz atmosferą. Ba, mam wrażenie, że nawet ten czający się gdzieś w lesie mrok podsyca.

Przytulna baza główna Henry'ego i Deilah
Ale to nie strona graficzna zauroczyła mnie do tego stopnia, bym dopisał sobie Firewatch na skromną listę oczekiwanych z zapartym tchem tytułów. Sprawił to - uwaga, uwaga - REWELACYJNY voice acting. I nie przesadzam. Użyczający Henry'emu swych strun głosowych Rich Sommer brzmi tak dobrze, że ręce same składają się do oklasków, a każdą pogawędkę z jego partnerką wita się wielkim 'wow'. Zgadza się, duża w tym zasługa bardzo dobrze rozpisanych dialogów, ale dobrze rozpisane dialogi to w grach video również rzadkość. Daję głowę, że znanemu z serialu Mad Man aktorowi pracowało się z takim skryptem lekko, przyjemnie i nie musiał załamywać rąk nad nieporadnością osób odpowiedzialnych za jego stworzenie. Znajdująca się po drugiej stronie radia Deilah brzmi na tym tle odrobinę gorzej, ale również przyzwoicie i efekt końcowy właściwie nie ma prawa się nie podobać. W mojej opinii szykuje się jedna z najlepiej udźwiękowionych dialogowo gier ostatniego dziesięciolecia. Kropka.

Czy czekam na premierę, która odbędzie się zapewne na początku 2016 roku (albo pod koniec 2015, w co jednak wątpię) na PlayStation 4 i blaszaku (Windows, Mac, Linux)? Jak pisałem, czekam. Z wywieszonym jęzorem. Tym bardziej, że będę już wówczas szczęśliwym posiadaczem nowej karty graficznej, którą grę pociągnie (obecna to już trochę szajs). A Wy koniecznie zobaczcie te kilkanaście minut z rozgrywki - o tutaj. Powiedzą Wam zapewne więcej, niż mój tekst ;)

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Uuuu zapiszę sobie ten tytuł do mojej listy oczekiwanych. Wygląda całkiem zacnie ale te ręce skojarzyły mi się z Ralfem demolką hihi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie zwróciłem uwagi :P Ale te dominujące w kolorystyce pomarańczę są przecudne, w Firewatch będzie mi się dobrze grało i dobrze go oglądało. Całkiem zacnie? Przezacnie! :D

      Usuń

Prześlij komentarz