Legimi - moja opinia po czterech miesiącach korzystania z wypożyczalni e-booków

Legimi, PC, iOS, Android, wybrane czytniki e-booków, 6,99 zł - 44,99 zł

Z zasobów Legimi korzystam od czterech miesięcy z hakiem. Złowili mnie darmowym miesięcznym dostępem. Miałem tylko sprawdzić, z czym się to je - wiecie, jak typowy cebulak, dajo za darmo, to biere - a zostałem na dłużej. Czy rzeczywiście warto? Postanowiłem to sprawdzić w najbardziej brutalny sposób - dokonując prostych obliczeń :)

Najpierw jednak słów kilka o zadach i waletach Legimi ;) Plusy usługi to nieograniczony* dostęp do 25 tysięcy e-booków i audiobooków. Co tydzień do zakładki nowości trafia spora garść premier i nawet jeśli nie są to wszystkie książki, które mam na radarze, to jest ich na tyle dużo, bym miał nad czym ślęczeć. Kilka dni temu na przykład doczekałem się zbioru "17 podniebnych koszmarów" z opowiadaniami Owena Hilla i Stephena Kinga oraz "Buntowniczek" opowiadających o życiu Mary Wollstonecraft i i jej córki Mary Shelley, autorki "Frankensteina". I tak właściwie co tydzień znajduje coś dla siebie, wirtualna półka zdążyła przez te kilka miesięcy wypchać się po brzegi. Jak dobrze, że - w przeciwieństwie do moich fizycznych półek - ta z Legimi przyjmie każdą ilość literatury :p

Do minusów z kolei muszę zaliczyć mającą tendencje do wolnego działania albo resetowania aplikację na Androida. Nie do końca podoba mi się też zakładka z nowo dodanymi książkami. Nagminnie zdarza się, że świeżo dodane tytuły trafiają w rejony piątej czy szóstej dziesiątki listy i trzeba się trochę nakopać, by je odszukać. Łatwo więc coś przegapić.



Tymczasem trochę matematyki. 3 x 44,99 zł (płacę za największy pakiet zawierający e-booki i audiobooki) daje w zaokrągleniu 135 zł. Załóżmy jednak dla otrzymania bardziej precyzyjnego na przyszłość wyniku, że zapłaciłem 45 zł też za darmowy pierwszy miesiąc korzystania z usługi. Portfel uszczupla się zatem już o 180 zł. Kwota wydaje się spora. Zwłaszcza jeśli ktoś nie jest w stanie przeczytać miesięcznie więcej jak jednej czy dwóch książek, wtedy jednak może wybrać jeden z tańszych pakietów (o tu). Ja przez cztery miesiące przeczytałem (tylko na Legimi, bo wciąż sięgam po swoje papierowe zbiory) 25 książek. W tym mnóstwo tytułów świeżych, za które musiałbym zapłacić nawet w tanich księgarniach po 25-35 zł.
Ale bez zbędnego paplania 180 zł dzielimy na 25 tytułów, co daje nam średnią 7 złotych i 20 groszy za książkę. Widać jak na dłoni, że w moim wypadku to dobry interes. Hajs się zgadza, jak mawiają mądrzy ludzie :p



I póki zgadzać się będzie, zamierzam z tej oferty korzystać. Nawet jeśli czytam na męczącym przy dłuższych posiedzeniach tablecie, bo mój leciwy czytnik nie jest obsługiwany przez Legimi. 

Jeśli macie swoje przemyślenia odnośnie tematu, piszcie śmiało, chętnie je poznam :)

Możecie też sami wypróbować Legimi przez 30 dni za darmo (zamiast standardowych 7 dni) klikając w ten link: o tutaj

A jeśli po okresie próbnym postanowicie zostać z Legimi dłużej, to ja dostanę 14 dni darmowego dostępu, taki bajer :)

*nieograniczony w przypadku wybrania najdroższej opcji (44,99 zł), pozostałe mają swoje limity - opcja bez audiobooków (39,99 zł), bez audiobooków i limitowaną liczbą stron jakie można przeczytać w miesiącu (1500, 1000 albo 3000 za kolejno 24,99 zł, 19,99 zł i 6,99 zł). Dla każdego coś miłego.

Komentarze

  1. W Legimi fajne jest to, że podobnie jak w HBOGO czy Netlfixie dostęp można dzielić, jeśli wiec nie masz Kindle, to może skorzystać przyjaciel :) 25 książek? Sporo, ja na razie przeczytałem jedną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25, ale w tym kilka audiobooków, co jednak też się liczy :D

      Usuń
  2. Fajne to Legimi. Tylko dlaczego wciąż ktoś nas strzyże jak barany? Na niemieckim portalu Legimi.de miesięczny abonament bez limitów kosztuje 4,99 € przy rocznej umowie lub 5,99 € na czas nieokreślony. To w wartościach bezwzględnych dużo taniej niż w Polsce, o relacji do minimalnej stawki godzinowej za pracę nie wspominając...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz