Wielka Gilly (2015) [RECENZJA]

The Great Gilly Hopkins, Wielka Gilly, 2015, USA

Jedenastoletnia Gilly, opuszczona we wczesnym dzieciństwie przez matkę, po wielu złych doświadczeniach znajduje schronienie w kolejnej rodzinie zastępczej. Inteligentna i zbuntowana dziewczyna myśli jednak jedynie o tym, by nieznana i idealizowana w marzeniach matka zabrała ją w końcu do siebie. Robi wszystko, by nie przywiązać się do nowej rodziny i zniechęcić ją do siebie. Czy z Trotterami poradzi sobie tak samo jak z poprzednimi opiekunami? 

Stephen Herek mierzy się z wydaną w 1978 roku książką Katherine Paterson, wydaną i kilka razy wznawianą również w naszym kraju ("Wielka Gilly", Nasza Księgarnia).
Efekt, pomimo weteranów kina w obsadzie (Kathy Bates, Bill Cobbs) raczej letni, scenariusz zdaje się tu i ówdzie za bardzo wygładzony w porównaniu do literackiego pierwowzoru (czytałem, polecam) a i aktorsko nie zawsze rzecz wypada przekonująco. Mimo tego seans mija szybko i przyjemnie, a i jedna czy dwie łezki co u wrażliwszych dusz mogą się w oku zakręcić. Dla dzisiejszych nastolatków film skrojony w sam raz. A nuż po seansie zechcą sięgnąć po książkę?


Komentarze

  1. Tę powieść kojarzę, czytałam chyba kiedyś jej fragmenty. Wydaje mi się, że to była poważna książka z problemem, szkoda, że film ją tak "wygładził". Bohaterka, jak widzę w zwiastunie, nie bardzo wygląda na 11 lat, raczej na 13! Ale z tego co piszesz wynika, że film ma swoje zalety. Fajnie napisana opinia, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz