Nikita: Tajemnica Skarbu Piratów [PC] [RECENZJA]


Po jedenastu latach po premierze dane mi było zagrać w polską platformówkę Nikita: Tajemnica Skarbu Piratów. Będąc w Auchanie jak zawsze skierowałem swe kroki do działu z grami - przeważnie można tam trafić na jakiegoś crapa za grosze, a że crapy kocham, to z lubością je nabywam - gdzie za 3 złote walały się dwie gry z Nikitą w roli głównej. Wspomniany platformer i szalona ścigałka, której żaden internetowy serwis nigdy nie zrecenzował. Wziąłem tylko to pierwsze (widzicie te różowe akcenty na okładce? Paskudztwo) i teraz trochę żałuję, bo w domu spoglądając na screeny nabrałem apetytu i na drugie. Cóż, innym razem ;)

Za Nikitę odpowiada rodzimy Techland. Pierwotnie gra miała stanowić kontynuacje kultowego u nas Kapitana Pazura, jednak Techlandowi licencję na wykorzystanie jego wizerunku ostatecznie odebrano (ciekawe dlaczego? ;)) i jego szanowną personę wymieniono na dzielną lisicę Nikitę.
Pod względem rozgrywki to typowa platformówka 3D z dużą ilością skakania, zbierania monet (100 sztuk = dodatkowe życie), omijania pułapek, walk z wrogami, zbierania kluczy do różnych wrót i starć z bossami. Trafimy ponadto na kilka urozmaicaczy, na przykład złapiemy za wiosła i popływamy łódką, polatamy moszcząc lisi zadek na grzbiecie smoka czy potoczymy się dłuższy kawałek drogi jako kula śnieżna. Miłe, choć mało nowatorskie i tak sobie zaprogramowane. A wzorem Pazura w etapach tu i ówdzie poukrywano monety, napoje leczące, amunicje i dodatkowe życia. 
Bohaterkę animujemy z poziomu klawiatury, co nie jest skomplikowane, gdyż lisica nie dysponuję nazbyt szerokim wachlarzem ruchów. Potrafi podskoczyć, ciachnąć orężem i miotnąć bronią specjalną. 
Grę napędza silnik Chrome. Mocno leciwy już podczas premiery Nikity, więc nie ma co oczekiwać graficznych fajerwerków. Jest kolorowo, czasem trafi się jakiś miły dla oka fragment etapu, ale nieco rozpikselowane tekstury i mocny efekt rozmycia mogły nie podobać się już w 2008 roku, gdy gra trafiła na półki sklepowe. 
Sympatycznie brzmi za to muzyka, kilka zawartych w grze kawałków utrzymano w pirackim klimacie i słucha się ich z niekłamaną przyjemnością. Na jutubach krąży zaś teledysk promujący grę. W dwóch językach, polskim i angielskim. Który fajniejszy?



Kilkanaście etapów rozsianych po różnych lokalizacjach wystarcza na kilka godzin zabawy. Ile? To zależy w jakim wieku jest osobnik siedzący przed monitorem i jakie ma umiejętności. Ja sam rozbiłem wrednego Dogera po jakichś 4 godzinach. Warto po to w ogóle sięgać? Jeśli jesteście pies na staroszkolne platformówki, to chyba tak, ale wielkich emocji i wyzwań nie oczekujcie. Stojąc obok Pazura Nikita przedstawia się niestety ubogo i jest dziecinnie wręcz prosta. 

Kto: Techland
Kiedy: 2008
Na co: PC
Zakupiłem: 5 października 2019 za 3 ziko
Ukończyłem: 10 października 2019

Komentarze

Prześlij komentarz