Dead Island - Recenzja Gry [PC] [PS3] [X360]

Dead Island, producent: Techland, 2011, PC, PS3, X360

Zombiaki, znów te zombiaki. Tych żywych trupów wyróżnia jednak jedna rzecz - wypełzły z biurowca polskiej ekipy Techlandu. I choćby z tego faktu warto dać grze szansę. A jak już to uczynimy, szybko okazuje się, że tytuł może spokojnie stanąć w szranki z zachodnimi produkcjami.

Dead Island powstawał bardzo długo. Pamiętam jak dobre pięć czy sześć lat temu czytałem zapowiedź w CD-Action i śliniłem się na widok pierwszych screenów. Oczekiwania były duże, a wzrosły jeszcze bardziej po wypuszczenia słynnej zajawki, do której prawa wykupiło pewne studio filmowe (będzie pełnometrażówka na podstawie... trailera? Really?). Na całe szczęście dzieło Techlandu okazało się wielkim sukcesem, i to nie tylko w naszym kraju. A wszystko to nie bez przyczyny. 

Szlachtowanie na dziesiątki (setki?) sposobów szwendaczy (takim oto słowem mianowali zombie twórcy gry) sprawia niesamowitą frajdę. Po trzydziestu godzinach rozgrywki nie czułem się ani trochę znudzony, aczkolwiek zapewne jeszcze kilka godzin i lekka monotonia byt się wkradła. Główny wątek jest jednak dużo krótszy, ja po prostu bawiłem się w wykonywanie wszystkich zleceń i zadań. Nawet jeśli misję poboczne są nieco zbyt powtarzalne, to syndrom jeszcze jednego zadania ukazuje swe oblicze niejednokrotnie. W pełnej krasie. Kto zagra, ten zrozumie. Gatunkowo dostajemy pewien misz-masz. To gra akcji z elementami RPG-a (wbijanie poziomów, odblokowywanie nowych umiejętności, upgrade broni). I to chyba właśnie te naleciałości erpegowe sprawiają, że godziny przed Dead Island upływają nie wiadomo kiedy. Zgrzyty? Nędzna fabuła, słabe modele żywych postaci (najważniejsze, że zombie wyglądają dobrze). Co tu więcej mówić, dobre i polskie. Trzeba zagrać, a w chwili obecnej można to zrobić już za grosze.

Ocena: 8+/10

PW/ML

Komentarze