Łowca Snów - Stephen King - Recenzja

Łowca Snów, Stephen King, wydawnictwo: Prószynski i S-ka, 608 stron

Tytuł, o którym postanowiłem tym razem co nieco napisać, był drugą przeczytaną przeze mnie książką Stephena Kinga. Po "Miasteczku Salem", który dosłownie rozłożył mnie na łopatki klimatem i intensywnością akcji, również i tu, po cichu oczekiwałem podobnej dawki emocji. Zaopatrzywszy się w zapas gorącej herbaty wystarczający do napojenia całego osiedla, rozsiadłem się wygodnie w fotelu i popłynąłem z prądem fabuły. Do krótkiego spisu wrażeń towarzyszących lekturze zapraszam do akapitów poniżej. 

Choć Łowcę Snów miałem okazję czytać całe lata temu, powieść pamiętam doskonale. Co prawda bez szczegółów, ale całą fabułę mógłbym streścić bez zająknięcia. Utrwaleniu pomógł zapewne fakt, że widziałem powstałą na podstawie książki ekranizację. Film nie do końca satysfakcjonujący, ale dający się obejrzeć bez ciągłego zgrzytania zębami, no i, co też cieszy, całkiem wierny pierwowzorowi. Nie o filmie jednak chciałem dziś powiedzieć, skupmy się zatem na wytworze zrodzonym w wyobraźni Kinga. 

Zalążkiem fabuły jest przybycie na ziemię przybyszów z obcej planety. Nie muszę chyba dodawać, że te tajemnicze istoty nie mają wcale zamiaru pomóc ludziom w koszeniu trawników. Nie muszę, prawda? Ciesze się :-D Od strony pomysłu historia nie wypada może jakoś szczególnie oryginalnie, jednak Stephen nie byłby sobą, gdyby jej nieco nie urozmaicił poprzez wprowadzenie pełnego worka dodatkowych wątków i atrakcji. Na ponad sześciuset stronach dzieje się dużo, a znany skądinąd syndrom Jeszcze-Jednego-Rozdziału bardzo mocno daje o sobie znać. Nie będę tu zbyt mocno zagłębiać się w zawiłości fabuły, gdyż nie miało by to większego sensu właśnie ze względu na jej rozbudowanie, zwłaszcza w kwestii narracyjnej - co momentami powoduje wręcz lekki chaos w głowie czytelnika (zwłaszcza siedemnastoletniego w chwili czytania powieści autora tego tekstu). Rzucę tylko informacją, że główną osią jest w niej czwórka przyjaciół - Beaver, Henry, Jonesy i Pet. Podczas wypadu na polowanie wkręcają się w sam środek wydarzeń, od rezultatu których będą zależeć losy całej ludzkości. 

Ilustracja zdobiąca jedno z
poprzednich wydań Łowcy
Snów
Początkowe rozdziały dosłownie pochłaniałem, na przemian przeszywany dreszczem niepokoju oraz... wybuchami śmiechu. Tak, to nie pomyłka podczas stukania w klawiaturę, gdyż scena z pewnym mężczyzną, którego bohaterowie znajdują w lesie, pomimo całej grozy sytuacji, wypada dosyć zabawnie. A może to po prostu ze mną coś nie gra? ;-) Jakby nie było, efekt tych pierwszych kilkudziesięciu stron jest bardzo obiecujący, co niestety przerywa pojawienie się pierwszego rozgałęzienia historii. Kwarantanna, wojsko, psychopatyczny Kurtz... Trochę to psuje tak umiejętnie dotąd budowany klimat, ale po pewnym czasie można się do tej skali wydarzeń przyzwyczaić i całość ponownie zaczyna sprawiać frajdę. 

Sporym rozczarowaniem może okazać się dla wielu czytelników bardzo pompatyczne zakończenie, ale nie zmienia to faktu, że w mojej opinii po Łowcę Snów sięgnąć warto. Zwłaszcza fani seriali typu Z Archiwum X będę tą pozycją w pełni ukontentowani, a myślę, że i zwykli miłośnicy horrorów nie powinni być zawiedzeni. Książka w żadnym razie nie jest szczytowym osiągnięciem Kinga (jak na jego możliwości jest wręcz... średnia), ale czas spędzony podczas lektury do straconych należeć nie będzie. 

Ocena: 7-/10

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Ja również zaśmiałam się kilka razy, podczas czytania tej książki. Zresztą,to u Kinga normalne. Często buduje sceny tak absurdalne, dziwne, że aż śmieszne. Zepsucie końcówki, tzn. zakończenia to u Knga standard. Zwarcie akcji na kilkunastu stronach, denny finał, poczucie niespełnienia i niedosytu u czytelnika, to norma. Recenzja świetna. Pozdrowienia ; -)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to wręcz histeryczny śmiech ;-) Ze mnie taki dziwak, że nawet te uważane za kiepskie końcówki przyjmuje bez poczucia zawodu ;-)

      Usuń
  2. Film oglądałem już kilkakrotnie, spoko horrorek, książka też może być ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ciekawsza od filmu - przynajmniej w mojej skromnej opinii ;)

      Usuń
  3. Powiem szczerze że o tej książce Kinga jeszcze nie słyszałam, mimo tego że samego autora uwielbiam ;) Kolejna książka ustawia się w kolejce do przeczytania, dobra powinna być stanowczo dłuższa żebym mogła tą kolejkę skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kolejka liczy już sobie... dwieście książek. Tyle mam nieprzeczytanych tytułów na półkach - koszmar :-D

      Usuń
  4. Bardzo ładna okładka, ale nie jestem pewna, czy UFO, Obcy etc. to moje klimaty :) Zgadzam się też z poprzedniczką, świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Zawsze można spróbować, do odważnych świat należy ;)

      Usuń
  5. Bardzo lubię książki Kinga, mam ich już trochę za sobą, ale z racji, iż jest to autor, który napisał więcej, niż sam ma lat - jeszcze wiele przede mną. Tej pozycji nie miałam przyjemności czytać i chyba podziękuję, a to dlatego, że nie przepadam za szeroko pojętą "kosmiczną" tematyką. Co do humoru - King ma to do siebie, iż lubi rozbawiać w najmniej (wydawałoby się) odpowiednich momentach, doświadczyłam tego, czytając "To". :)

    PS: baaardzo spodobał mi się styl, w jakim piszesz recenzje. Cieszę się, że (zupełnie przypadkiem!) trafiłam na Stację Sto Słów - to był bardzo udany przystanek podczas mojej blogowej podróży!

    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie do Ciebie zajrzałem, faktycznie trochę Kinga się znajdzie - super, poczytam sobie :-) Ja wychodzę z założenia, że u Kinga wszystko jest zjadliwe. Nawet mnie, który odczuwa wstręt do fantastyki, szalenie podobała się Mroczna Wieża. Wszystkie części pochłonąłem z wypiekami na twarzy.

      Usuń
  6. Witam serdecznie,
    Chciałabym przedstawić dwie facebookowe zabawy. Mam nadzieję, że nagrody przypadną komuś do gustu i zechce się przyłączyć :) Ponieważ już niedługo święta, w jednej z tych zabaw do wygrania są książeczki dla dzieci o tematyce świątecznej. Wygrywają aż trzy osoby! W drugiej rozdawajce również wygrywają trzy osoby, za to nagrodami będzie wspaniała pamiątka w formie zdjęć w krysztale! Z całą pewnością warto wziąć udział. Zasady są niezwykle proste i w bardzo łatwy sposób można zdobyć fajne nagrody :)
    Nie chce nadużywać gościnności i nie będę wklejała tutaj linków. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam na mój profil, tam znajdują się blogi "Książeczki synka i córeczki" oraz "Babylandia". Banerki znajdują się na paskach bocznych. Klikając w nie traficie na te rozdawajki :)
    Od razu chcialabym bardzo przeprosić za tą autopromocję. Wiem, że wiele osób ma czegoś takiego po dziurki w nosie, jeszcze więcej z pewnością uważa to za brak wychowania czy też szacunku. Ja z całą pewnością mam w zamierze jedynie poinformowanie choć grupki ludzi o tych zabawach. Wiele takich osób dziękuję mi za informacje, ponieważ inaczej nie mieliby o niej pojęcia. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo :)
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w domu Miasteczko Salem i chyba to przeczytam :D A co do łowcy snów, to zachęca mnie okładka bo mam jakąś taką słabość do łapaczy snów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też muszę kiedyś wrócić do korzeni, znów przeczytać swoją pierwszą książkę Kinga. Ciekawe, jak by to wypadło :-)

      Usuń
  8. Głupi blogspot usunął mi wcześniejszy komentarz ;p. No nic napiszę jeszcze raz ;).

    Moja koleżanka czytała tę książkę... tzn. przerwała w połowie z tego powodu, że po prostu nie lubi książek o ufo... swoją drogą mnie też nie za bardzo kręcą, ale jak King to King. Nawet jego największe Gie będzie mi się podobało... chociaż on nigdy nie napisał żadnego Gie... whatever ;p.

    Pozdrawiam serdecznie :)!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, żadnego gie nie napisał, poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi. Co najwyżej kilka średniaków mu się spłodziło, ale nawet te pochłaniałem z przyjemnością :-D

      Usuń
  9. Nie chcę pisać tego, co już każdy wie - King to nie moja bajka... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam kilka książek Kinga, ale raczej w wersji bardziej "przyziemnej", zastanawiam się czy fakt, że raczej nie czytuję fantastyki sprawi, że ten tytuł nie przypadnie mi do gustu. Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś z książkami Kinga mi nie po drodze. Co zabieram się za czytanie, to znajduje inną książkę, Musze w końcu coś z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co? Też czytałam tę powieść dawno temu i chociaz nie oglądałam ekranizacji (skoro słabawa, to odpuszczę) to dobrze ją pamiętam. Fakt, pompatyczna koncówka, ale mimo wszystko książka była fajna! Taki kingowski przeciętniak, przyznaję, ale przeciętniaki Kinga niejednokrotnie są tysiąc razy lepsze od najlepszych książek innych autorów.. Ot, taka poprzeczka. To UFO tutaj, a wiadomo, że jakoś średnio mi leżą kosmici, to było dodane bardzo umiejętnie i ciekawie. Nie wiem czemu teraz przyszła mi na myśl "Apokalipsa" Koontza... Tak czy inaczej warto przeczytać - a fani Kinga to absolutnie muszą się zapoznać z Łowcą snów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz