Project Rub [Nintendo DS] [Recenzja]

Project Rub, Nintendo DS, producent: Sega, arcade

Project Rub był jednym z tytułów startowych na Ninetendo DS, stworzonym przede wszystkim z myślą zaprezentowania, co tak naprawdę ten cały Dual Screen potrafi. I jest to, niestety, jednocześnie największa zaleta jak i wada tego tytułu. Zaleta, gdyż doświadczymy tu multum nowatorskich rozwiązań, możliwych tylko na tej konsoli. Wadą zaś jest fakt, że grę można przejść w niecałe 2 godziny... Ałć.

Całość składa się na 25 mini gier połączonych, nie tak znów ściśle, ze sobą fabułą. Wcielamy się w młodego chłopaka, któremu w czasie spaceru wpada w oko pewna piękna niewiasta. Ba, młodzieniec zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia i zrobi dosłownie wszystko, by tylko zdobyć jej względy. A my mu w tym oczywiście pomożemy.Historia niezwykle prosta, ale przedstawiona w sposób oryginalny, dowcipny i z wyczuciem.

Mini gry są tak zwariowane i zakręcone, że niejednokrotnie zastanawiałem się kto i w jakiej sytuacji je w ogóle wymyślił. Przykłady? Proszę bardzo, pierwszy z brzegu, czyli łowienie ryb z żołądka. Mało dziwne? To co powiecie na uliczne ludzkie kręgle, zjazd wózkiem sklepowym i omijanie rozsypanych kolczatek, krzyczenie do mikrofonu by przebić się głosem przez hałas, jazda jednokołowym rowerkiem po wąskich kładkach, zdmuchiwanie świeczek, kopanie w piasku... jest tego dużo więcej i każda na swój sposób zaskakuje pomysłowością.

Sterowanie odbywa wyłącznie przy pomocy stylusa, co jest wykonane świetnie i samo w sobie sprawia dużo frajdy. Warto jednak najpierw zaopatrzyć się w folię na wyświetlacz, gdyż ekran może tych dwóch godzin intensywnej gry nie znieść zbyt dobrze.

Mam motyle w brzuchu, tfu, to znaczy
 rybki
Na uwagę zasługuje też, równie dziwaczna co sama rozgrywka oprawa audiowizualna Project Rub. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że graficy zapomnieli nałożyć tekstur na obiekty, ale tak to właśnie ma wyglądać i wygląda... naprawdę dobrze. Muzyki nie ma niestety wiele, a wszystkie utwory trwają co najwyżej kilkadziesiąt sekund, ale brzmią świetnie i mają w sobie coś takiego, przez co z miejsca wpadają w ucho. Tego trzeba posłuchać.

Po przejściu całej gry otrzymuje dostęp do wyższego poziomu trudności, na którym jednak bardzo szybko wymiękłem - jest zbyt mocno wyśrubowany. Poza tym szkoda mi było wyświetlacza konsoli ;) Zabawę przedłuża też dowolny dostęp do ukończonych już mini gier. Oprócz frajdy z bicia swoich własnych rekordów (większość z gier ma jednak jedynie 10 leveli) za dobre wyniki otrzymuje garderobę dla swojej ukochanej. Miłośnicy przebieranek będą w siódmym niebie ;)

Project Rub to produkcja, która według mnie powinna być dokładana gratis do każdej konsoli Nintendo DS. Pokazuje jej wszystkie możliwości i robi to w dobrym, dostarczającym masę frajdy stylu. A że tylko na kilka godzin? Cóż, taki już urok mini gier, w końcu się po prostu nudzą.


Piotr Wysocki

Komentarze