Wallbreaker 2: Deluxe [JAVA] [Recenzja]

Kolejna porcja rozbijania cegiełek, tym razem prosto z pieca ekipy In-Fusio, producenta mającego na swoim koncie kilkadziesiąt tytułów na urządzenia mobilne. Jakiś czas temu na rynku ukazał się Wallbreaker 2: Reloaded. Po dość ciepłym przyjęciu przez krytyków i Graczy (autorzy mówią o ponad 10 milionach pobrań!) postanowiono wydać “dopakowaną” wersję tegoż dzieła. Kilka dni temu miałem przyjemność sprawdzić grę w akcji.

Pierwsze wrażenie wypada bardzo pozytywnie. Poza podstawowym roztrzaskiwaniem cegieł otrzymujemy coś na kształt fabuły i bohatera, z którym powinniśmy się utożsamić. Oprócz tego w łapska wpada mapa, z której wybieramy poziomy. Po co? - zapytacie. Po złoto, a właściwie diamenty. W każdym etapie możemy zdobyć trzy sztuki tego zawsze pożądanego kruszcu, wystarczy tylko podołać podanym przed początkiem planszy wyzwaniom. Może to być na przykład zdobycie pewnej ilości punktów, monet bądź rozbitych cegiełek. Fajna rzecz, zmusza do pewnego zaangażowania, zwłaszcza, że zadania są dosyć ciężkie do realizacji. Co jeszcze? Bonusy oczywiście. Znajdziemy ich tu przyzwoitą, choć nie powalającą ilość. Standardowe powiększenie i pomniejszenie paletki, przyspieszenie i zwolnienie piłki, strzelanie, osłonę pod paletką, klej i tak dalej. Nic nowego, ale wystarcza. Jedynym mankamentem jest krótki czas trwania tych dopalaczy – zaledwie kilkanaście sekund. Nawet porządnie się nimi nie nacieszymy, a już odchodzą w niebyt ;-)

Warstwa graficzna zasługuje na słowa uznania
 Fajna, jak na grę JAVA
Od strony graficznej Wallbreaker prezentuje się bardzo okazale, lecz dopiero podczas gry właściwej. Menu główne jest trochę toporne – animowane tło przedstawiające wodę i fragment wyspy kunsztem wykonania na kolana nie rzuca. Dalej jest jednak już tylko lepiej. Cała gra dzieli się na kilka - że tak to ujmę - światów, a każdy z nich posiada inne tło. Wykonane są naprawdę ciekawie, miło na nie popatrzeć. Równie fajnie wyglądają same cegiełki – zróżnicowane i dokładnie narysowane, często z dodatkowymi animacjami po uderzeniu. Super. Dźwięk, a w zasadzie muzyka, jest standardowy dla tego typu gier. Coś tam gra, ale kto właściwie tego słucha?

Kilkadziesiąt poziomów wystarcza co najmniej na kilka godzin pykania, lecz od połowy zabawy nieubłaganie zaczyna wkradać się monotonia, a chwilami wręcz frustracja. Gra nie należy do szczególnie prostych, a sterowanie paletką wydaje się być lekko spaprane i nieprecyzyjne. Nie raz zdarzało mi się przez to stracić życie i zamiast czerpać przyjemność z rozgrywki, rzucałem mięchem na lewo i prawo ;-)
Poza tym etapy z czasem przestają zaskakiwać i wydają się być do siebie bardzo podobne, tak jakby twórcom w pewnym momencie zabrakło już twórczej inwencji.

No i co by tu powiedzieć na koniec? Dzieło In-Fusio posiada pewien nieodparty urok, ale, z drugiej strony, nie wszystko w nim wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, co psuje nieco efekt końcowy. Podczas gry w głowie cały czas kołatała mi się jedna myśl - “gdyby tylko Gameloft dodał coś od siebie…” Właśnie, bo pomimo bardzo ładnej oprawy graficznej zabrakło tu konkretnej dynamiki i grywalności. Cóż, rzecz warta polecenia tylko fanatykom gatunku. Pozostali mogą spokojnie odjąć sobie 1 oczko od oceny ogólnej.


Piotr Wysocki

Komentarze