The Walking Dead: Season Two, Episode 5 - No Going Back [Recenzja]

The Walking Dead: Season Two, Episode 5 - No Going Back, Telltale Games, PC, PS3, PS4, X360, XONE, PSV

Finał drugiego sezonu interaktywnej odsłony The Walking Dead za nami. Emocje opadły, czas więc na krótkie podsumowanie kolejnej odsłony serialu ze studia Opowiadaczy Historii

Pięć odcinków - a każdy trwający średnio po dwie godziny - to z jednej strony niewiele, trzeba jednak z czystym sumieniem przyznać, że autorom z powodzeniem udało się zmieścić w tych ramach czasowych sporo ciekawych wątków i atrakcji. Fabularne przestoje oczywiście się zdarzają, lecz ciężko nazwać to wadą. Każda cisza przed burzą nie tylko podsyca natężenie odczuwanych później emocji, ale przy okazji stanowi dla autorów scenariusza okazję na pogłębienie naszej więzi z bohaterami i ukazania ich charakterów podczas nielicznych chwil względnego spokoju. Tych w ostatnim epizodzie jednak nie uświadczymy, gdyż akcja pędzi na złamanie karku, nie dając chwili na oddech aż do spektakularnego finału, gdzie jedynego słusznego wyjścia z zaistniałej sytuacji po prostu nie ma. Wyrzuty sumienia gwarantowane. Mówi się o czterech, a nawet pięciu możliwych zakończeniach, ja jednak obejrzałem tylko jedno, moje prywatne, a o innych nie chce nawet czytać. Ciekawi mnie za to, czy dokonany przeze gracza wybór będzie miał jakikolwiek wpływ na trzecią serię. Jeśli tak, to przed Telltale ciężkie i czasochłonne zadanie przygotowania kilku kompletnie różniących się fabularnych odnóg. Wydaje mi się jednak, że rozwiążą to w dużo prostszy sposób, przeskakując zwyczajnie kilka lat do przodu i usuwając towarzyszących nam wcześniej bohaterów, a w ramach rekompensaty wprowadzając od czasu do czasu w dialogi z nowymi towarzyszami kwestie nawiązujące do tego, co wydarzyło się z ocalonymi w wybranej przez nas ścieżce osobami. 
Jeśli miałbym zdecydować, który sezon podobał mi się bardziej, z kilku powodów wybrałbym ten pierwszy. Przede wszystkim dlatego, że wówczas całość miała przyjemny posmak czegoś świeżego, a operująca tymi samymi chwytami kontynuacja pod pewnymi względami stanowi wręcz regres, spychając na dalszy plan elementy przygodowe i skupiając się niemal wyłącznie na opowiadaniu historii. Zagadek nie ma tu żadnych, a zbieranie i używanie przedmiotów występuje zaledwie w kilku sytuacjach. Co gorsza, dużo rzadziej oddaje się nam również kontrolę nad samą Clementine. Miłośnicy zwiedzania i oglądania czego się da, mają prawo poczuć się odrobinę rozczarowani. 

Stylizowana na komiksową grafika cały czas prezentuje się efektownie (mimika twarzy!), aczkolwiek od trzeciego sezonu oczekuje już nieco konkretniejszych zmian w silniku. W końcu mamy już nową generacje konsol, a i możliwości blaszaków popędziły ostro do przodu. Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o stronie audio Żywych Trupów. Muzyka buduje klimat i jest wręcz integralną częścią całej opowieści, bez której ta sporo straciłaby na sile przekazu. Bezbłedny jest poza tym voice-acting, czego dużą zasługą są rewelacyjnie rozpisane dialogi. Dla aktorów wcielających się w poszczególne postaci praca przy The Walking Dead musiała być czystą przyjemnością. 

Mówiąc krótko, jest dobrze, choć bez innowacji, dzięki którym gra zyskała poprzednio taki rozgłos. To wciąż kawał świetnej historii, którą każdy miłośnik elektronicznej rozrywki (i nie tylko, co istotne!) poznać po prostu powinien. Tak działających na emocje gier, nawet będących w dużej mierze interaktywnymi filmami, wiele nie znajdziecie. 

Ocena odcinka: 9/10 
Ocena całego drugiego sezonu: 8/10 

Piotr Wysocki

Komentarze