Długi kamienny sen - Craig Russell [Recenzja]

Długi kamienny sen, Craig Russell, recenzja książki, W.A.B., kryminał, 416 stron

Tak dawno nie czytałem już żadnego rasowego kryminału, że zdążyłem niemalże zapomnieć, jak bardzo ten gatunek mi odpowiada. A Długi kamienny sen pochodzącego ze Szkocji Craiga Russella to właśnie taka typowa historia o pewnej tajemnicy i próbie jej rozwikłania przez prywatnego detektywa - koniecznie takiego z bagażem doświadczeń, pod których ciężarem nawet najbardziej wytrzymały kręgosłup pękłby z suchym trzaskiem. Wszystko to osadzone w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, co nadaje historii jeszcze bardziej wyczuwalnego staroszkolnego posmaku.

Akcja głównej części powieści toczy się w ciągle zasnutym mgłą i smogiem Glasgow. Po krótkim wstępie równie szybko zostajemy wprowadzeni w wydarzenia, wokół których toczyć będzie się fabuła na następnych ponad trzystu stronach. Do Lennoxa, ów pokiereszowanego przez życie detektywa, trafiają bliźniaczki, córki wyłowionego niedawno z dna rzeki bandziora o ksywce Dżentelmen Joe, który spędził pod wodą, jak się powszechnie twierdzi, niemalże dwie dekady. Rzecz w tym, że kobiety od osiemnastu lat dostają pokaźne sumy pieniędzy. Dotychczas były przekonane, że przesyła im je ukochany ojczulek, lecz ostatnie doniesienia zdają się temu w oczywisty sposób przeczyć. Lennox, skuszony zachętą w postaci grubego pliku banknotów, których to bliźniaczkom w końcu nie brakuje, zgadza się wytropić tajemniczego darczyńce. Ta decyzja wywoła prawdziwą lawinę kłopotów.

Russell pisze w taki sposób, że momentalnie wskakuje się w buty Lenoxa, kibicuje mu i w trakcie przerzucania kolejnych stron próbuje wpaść na coś, na co on jeszcze nie wpadł (z różnym, przeważnie opłakanym skutkiem - od zawsze mówiłem, że Sherlock byłby ze mnie kiepski). Zazwyczaj potrzebuje co najmniej kilkudziesięciu stron na wkrętkę, tu byłem kupiony natychmiast, dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia, mogę jedynie zgadywać, że to prawdopodobnie skutek połączenia kilku różnych czynników - pierwszoosobowej narracji, poczucia humoru (w tym momencie pluje sobie w brodę, że nie spisywałem gdzieś co lepszych kawałków, bo bym Wam kilka podrzucił), świetnych dialogów, wartkiej akcji czy też fascynujących postaci, którymi autor zaludnił swoją opowieść. Lennox co krok trafia na rozmaitego sortu typów spod ciemnej gwiazdy i odwiedza niekoniecznie bezpieczne miejsca. Jest zatem brudno, brutalnie i chwilami bardzo wulgarnie, a przy tym wcale nie ciężko czy dołująco - właśnie dzięki wspomnianym już czarnym jak smoła humorze i dystansem, z jakim bohater opisuje nam kolejne zdarzenia. Czysta rewelacja. Przy okazji, ciekawy facet z tego Lennoxa. Z jednej strony stara się zostawić mroczną, pełną krwi, ciał i pogruchotanych kości przeszłość za sobą, a z drugiej niczym przyciągany jakąś tajemniczą siłą wciąż podąża w kierunku sytuacji, w których z dużym prawdopodobieństwem będzie musiał skorzystać ze swoich znienawidzonych pierwotnych instynktów. Ten typ tak ma.
 Słabsze strony tej historii? Tylko jedna. Finał. Sam w sobie okej, ale następujący zdecydowanie zbyt szybko, zbyt pospiesznie zaserwowany. Fabuła się zagęszcza, przyjemnie gmatwa, aż tu nagle szast, prast, kawa na ławę i koniec. Można to było nieco rozciągnąć w czasie, niektóre wątki potraktować z większą uwagą. A tak, cóż, pozostaje jakiś taki niedosyt. Lekki, ale jednak.

Ostatecznie Craig Russell okazał się jednym z moich tegorocznych odkryć i z ogromną przyjemnością zaopatrzę się w jego pozostałe wydane na naszym rynku powieści. Jakby to nie było jeszcze jasne, rzucę to otwarcie - Długi kamienny sen to rzecz zdecydowanie godna polecenia każdemu wyjadaczowi gatunku. W ramach eksperymentu możecie przeczytać w księgarni kilka(naście) pierwszych stron. Jak kliknie, śmiało i butnie zmierzajcie do kasy.



Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Też już dawno nie czytałam dobrego kryminału, dlatego chętnie zwrócę uwagę na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli piszesz, że dobry kryminał to nie pozostaje mi nic innego jak na niego polować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie takie pozycje, więc i tą nie pogardzę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz