Nikt nie widział, nikt nie słyszał - Małgorzata Warda [Recenzja]

Nikt nie widział, nikt nie słyszał, Małgorzata Warda, Świat Książki, 392 strony

Lena od dwudziestu lat próbuje dojść, gdzie podziewa się jej mała siostrzyczka Sara, która nagle "wyparowała" z podwórka w Gdyni. Co przydarzyło się Agnieszce, młodej Polce z Paryża? Kim jest zalękniona kobieta odnaleziona przez policję na plaży w Łebie? Czy któraś z nich jest zaginioną Sarą?

Zacytowany na przedniej okładce fragment recenzji, w którym pada porównanie do twórczości Henninga Mankella, może sugerować spotkanie z kryminałem czystej krwi. To jednak nie do końca prawda, powieści bowiem znacznie bliżej do szufladki z etykietką "obyczajowa". Przy czym, dla czystego sumienia, dodać trzeba, iż i wątki kryminalne są tu w dość wyraźny sposób zaznaczone. Nie wnikając jednak głębiej w tego typu detale - najważniejsze, że to wszystko działa, a trybiki pasują do siebie niemal idealnie. Bo faktem jest, że stworzoną przez Małgorzatę Wardę historię czyta się po prostu bardzo dobrze i zaskakująco płynnie. Rzadko zdarza mi się mieć poważne problemy z odłożeniem książki - zwłaszcza gdy nie cierpiące chwili zwłoki obowiązki wzywają - a w przypadku tej zdarzało się to nagminnie. Syndrom jeszcze jednego rozdziału w pełnej krasie. 

Małgorzata Warda
Warda poza tym ani przez moment nie przynudza - krótkie, nierzadko niosące spory ładunek emocjonalny zdania, kilka zazębiających się w końcu wątków, retrospekcje. Czuć, że autorka troszkę nad tym wszystkim posiedziała, że nie stworzyła swojej historii na kolanie. Całość sprawia wrażenie bardzo dobrze przemyślanej konstrukcji, włączając w to przekonująco rozpisanych, pełnokrwistych bohaterów. Pewnym zaskoczeniem okazuje się również zakończenie. Po kilku rozdziałach kręciłem odrobinę nosem nad przewidywalnością finału, który, jak mi się wówczas zdawało, jest wyraźnie zasugerowany, ale na szczęście kolejne strony dały mi pstryczka w tego niesfornego nochala ;)

Od zawsze twierdziłem, że prawdziwą notę można wystawić książce dopiero po kilku, kilkunastu dniach od jej skończenia. Kiedy emocje już opadną, a treść wgryzie się bądź zwyczajnie wywietrzeje z pamięci, co samo w sobie w pewnym stopniu determinuje jakość przeczytanej powieści czy innego tekstu. Lekturę Nikt nie widział, nikt nie słyszał przerobiłem kawałek czasu temu, a mimo to wciąż tkwi w mojej głowie. I to chyba najlepszy dowód na to, że rzeczony tytuł godny jest poświęconego mu czasu. Osobiście polecam. 



Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Czytałam kiedyś i też dużo z niej pamiętam :) To w zasadzie jedyna powieść Wardy, jaka przypadła mi do gustu. Inne z tych, które czytałam ("Ominąć Paryż" i jeszcze jakieś dwie dawno wydane) nie zaciekawiły mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam, ale jestem bardzo zainteresowana, więc będę mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog, z chęcią tu powrócę
    obserwuję i liczę na rewanż :)
    www.zakladkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tworczosc pani Wardy zawsze siegam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tak. Zdecydowanie długo siedzi w głowie po przeczytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie trzeba czym prędzej szukać książek tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz