Zaginięcie Ethana Cartera - Recenzja [PC]

Zaginięcie Ethana Cartera, The Astronauts, 2014, PC, PS4

Przygodówka czy tytuł eksploracyjny? I jedno, i drugie, bo poza leniwym przechadzaniem się po malowniczych okolicach bądź znacznie mroczniejszym wnętrzu kopalni przyjdzie nam rozwiązać kilka łatwiejszych i trudniejszych zagadek. Wilk syty i owca cała.

Wcielamy się w postać detektywa Paula Prospero. Poszukuje on tytułowego chłopca, Ethana Cartera. Dlaczego? Kto go zatrudnił? O tym cicho sza, bo gra bez żadnej introdukcji wrzuca nad do świata gry i to, czego się z niego dowiemy, zależy od nas samych. Brak mapy, brak broni, brak możliwości skoku, tylko my i tajemnica do odkrycia poprzez poszukiwanie śladów w okolicy.

Produkcja rodzimego studia The Astronauts ani myśli prowadzić gracza za rączkę standardowymi w innych grach strzałkami, podpowiedziami rzucanymi w myślach bohatera czy blokowaniem dostępu do dalszych terenów, kiedy nie rozpykaliśmy tych aktualnych. Niejednokrotnie nie wiedziałem gdzie jestem, błądziłem, wracałem do wcześniej odwiedzonych lokacji i irytowałem na swoją licho rozwiniętą umiejętność orientacji w terenie (jestem jednym z tych nielicznych przypadków istot, które bez GPS-u nie trafią w prawdziwym życiu nawet do oddalonego o kilka kilometrów i odwiedzanego od czasu do czasu sklepu). Red Creek Valley swoimi przestrzeniami nie onieśmieli co prawda zatwardziałych graczy w RPG-i typu Skyrim, ale małe nie jest i miłośnicy zaglądania w każdy kąt spędzą tu kilka ładnych godzin. O ile tylko nie zniechęci ich początkowe poczucie zagubienia i brak jasno wyznaczanych celów. Mnie to trochę bolało i przez całą przygodę gdzieś z tyłu głowy tajemniczy głos krzyczał, że na pewno coś istotnego pomijam. Czyżbym wolał liniowe produkcję? Strach się bać ;)

Jak wygląda rozgrywka? Chodzimy (albo biegamy, twórcy nie ukryli tej możliwości), szukamy notatek, wycinków z gazet i miejsc zbrodni, które należy odtworzyć. W tym celu wyłapujemy wszystkie ślady zdarzenia, a potem ustalamy ich chronologię. Trudne to nie jest, bo pomyłki nic nie kosztują i można próbować do skutku. Jest też i inna łamigłówka, ale przy jej opisywaniu musiał bym rzucić spojlerem odnoszącym się do rozwiązania, czego wolę nie robić.

Fabuła jest dosyć mętna i podatna na interpretacje, a jej finał zaskakuje. Pozytywnie zaskakuje. W sumie to właśnie zakończenie sprawiło, że do oceny końcowej dorzuciłem jeden punkt. Odbiór ciekawej historii psuje jedynie przeciętny polski dubbing. Wypowiedzi brzmią nieprzekonująco, a lip sync leży i kwiczy, co kompletnie burzy emocjonalny ładunek oglądanych scen. Żałuję, że nie grałem z angielskimi głosami i Wam radzę to właśnie uczynić. Jeszcze mi za to podziękujecie. 

Do plusów - i to takich tłuściutkich - zaliczam wychwalaną wszędzie w sieci i prasie oprawę graficzną. To tytuł stworzony przy udziale niewielu osób, a wygląda naprawdę okazale. Widoki potrafią zachwycić i przycisk odpowiedzialny za zrzut ekranu będziecie na pewno wykorzystywać wielokrotnie. Tak jak ja. I jak Szymas z podcastu/bloga Nekropolitan. I jak, strzelam, większa część graczy. Kuleje tylko roślinność, zwłaszcza kiedy oglądamy gałązki czy liście przenikające przez podłożę czy stojące obok budynki i inne obiekty. Bez wad jest zaś muzyka i dźwięki tła - raj dla uszu. Grać na słuchawkach albo z podkręconym na maksa suwakiem volume.

Ocena? Pozytywna, choć przyznam szczerze, że oczekiwałem czegoś więcej. Czego? Trudno stwierdzić - może samej rozgrywki, bo to co dostajemy z jednej strony chce uczynić grę przygodówką, ale z drugiej nie jest tego pewne. Te niecałe 5 godzin spędziłem jednak przyjemnie i na pewno zapadną mi w pamięć na nieco więcej niż kilka tygodni. Warto sprawdzić.

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Samograj, w którym od czasu do czasu klikałam przyciskiem myszy, czy też łączyłam fabułę w całość, przy okazji mając niekłamaną przyjemność zagłębiania się w kolejne prześliczne, urokliwe i zapierające dech lokacje. Gdyby w grze pojawiło się więcej zadań do wykonania, więcej notatek do przeczytania, byłaby pełniejsza i bardziej grywalna i moja ocena jej byłaby wyższa. Co do orientacji w terenie, to nie jesteś Piotr jedynym, który gubi się w takich jak ta przygodówkach. Ja mam to samo :-P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz