Za moich czasów... #1

Porządkując dziś rozmaite papierzyska i wywalając co się da (z obawy o życie - żeby zrobić miejsce na gry, książki, filmy i albumy muzyczne, które powoli mnie zasypują) trafiłem na taki oto relikt przeszłości. Gry JAVA! Pamiętacie? Bo ja tak. Gazetka ta musi pochodzić z czasów, kiedy do moich łapek trafiła Nokia 3510i, pierwsza komórka należąca tylko i wyłącznie do mnie, a kupiona za kasę, którą dostałem od siostry na osiemnastkę. Skąd takie przypuszczenie? Bo na liście znajduje się pierwsza gra Java, w jaką miałem okazję popykać - Postmania. Takie to biedne było, platformówka rodzimej produkcji, kilka poziomów, piszczące efekty dźwiękowe (jeden ton) i kieprawe sterowanie, ale wtedy, w 2004 roku, zabawę miałem po pachy. I to nic, że wystarczała na godzinkę. Czego można było oczekiwać za 3,66 zł? Większe hiciory kosztowały 10,98 zł, a czasem i ponad (należało wysłać dwa albo i trzy sms-y). Też rozpykiwało się je w kilka godzin, ale nikt nie narzekał. A dziś? Dziś przyjęło się, że za trzy i pół złotego za grę w sklepiku Google należy oczekiwać już czegoś co najmniej konkretnego, a powyżej dyszki mają kosztować tylko Wielkie Tytuły na Kilkadziesiąt Godzin ;-) Trochę przesadzam, ale tylko trochę, bo w erze wszechobecnych free to play, wyprzedaży i gier rozdawanych za darmo nasze podejście do kwestii cen i jakości oferowanych produktów uległy sporym zmianom. Takie mnie naszło spostrzeżenie. Wracam do porządków, a Wy przejrzyjcie sobie w co pocinało się na maleńkich ekranikach komórek (na mojej Nokii był dodatkowo limit objętości, nie więcej niż 64KB (sic!) kilkanaście lat temu. 

Piotr Wysocki

Komentarze