Smocze Historie (PC) [RECENZJA]

Smocze Historie, tyt. oryg. Dračí Historie, NoSense, 1995, darmowa

Stało się. Pewnego pięknego dnia postanowiłem w końcu uruchomić i przejść Smocze Historie, które to na moim dysku twardym przeleżały prawie cztery lata. Zwlekałem, bo wydawało mi się, że to jakaś prosta i infantylna gra dla kilkuletnich brzdąców. Nie jest. Dość powiedzieć, że padają w niej takie określenia jak gówno, znajduje się co najmniej jeden nie do końca na miejscu żart (Bert komentuje kamień słowami "jest mały, ale twardy - tylko bez skojarzeń"), a i trupy czy mielone żywcem krasnale się pojawiają. Cóż, jeśli już ktoś chcę pokazać Smocze Historie dzieciakom, to tylko na własną odpowiedzialność :P

Fabuła jest pretekstowa - pojawia się chcąca opanować świat wredna różdżka, a my animując małego smoka Berta musimy jej w tym przeszkodzić. Zagadki opierają się na zbieraniu przedmiotów i używaniu ich w innych miejscach (plus JEDNA to łączenie ich w ekwipunku). Jeśli wybrany z kieszeni obiekt można użyć na innym, pojawi się wokół niego czerwona obwódka, co jest miłe, bo nie trzeba klikać wszystkim na wszystko. Wystarczy tylko przejechać przedmiotem po aktywnych elementach na ekranie szukając rzeczonej obwódki :) Co czyniłem często, bo rozwiązania problemów nie zawsze należą do szczególnie logicznych. Nie jest to gra bardzo trudna, ale utknąć na chwilę można, zwłaszcza jeśli przegapimy jakiś istotny element (uwaga: szuflady są dwie ;).
Bardzo dziwne jest poza tym sterowanie myszką - prawym przyciskiem myszy wybieramy przedmiot z ekwipunku, a lewym go oglądamy. Analogicznie rozpoczynamy dialog z postaciami (prawy klik) i włączamy komentarz Berta odnośnie aktywnych elementów otoczenia (lewy). Odwrotnie niż się przyjęło, co niemal do końca zabawy nastręczało mi problemów ;)
Sama rozgrywka i jej długość to pozytyw - lokacji jest dużo (w nawigowaniu pomaga mapa), istot, z którymi możemy wejść w interakcje kilkanaście, a dialogi napisane przyzwoicie. Kuleje za to ich tłumaczenie (gra jest Czeska), czasem dość niefortunne i z nadmiarem słowa "lecz". Polski dubbing zdecydowanie lepszy od oryginalnego, choć zdaje sobie sprawę, że niektórych może drażnić piskliwy głosik Berta. Ja nie narzekałem, fajnie mi się słuchało wszystkich wymian zdań (w sumie 150 minut nagrań, co można sprawdzić zmieniając rozszerzenie jednego z plików na .mp3).
Grafika Smoczych Historii jest schludna i mocno retro - miłośnicy pixel artu powinni być ukontentowani. Muzyka to przyjemne kawałki w formacie .midi. Mnie wpadły w ucho, kilka z nich nawet nuciłem pod nosem :)
Pomimo kilku wymienionych powyżej zastrzeżeń przy Smoczych Historiach bawiłem się zaskakująco dobrze. Pamiętajmy, że to tytuł wydany w 1995 roku. My mogliśmy wtedy pochwalić się co najwyżej Skautem Kwatermasterem, który obok przygód Berta prezentuje się bardzo mizernie.
Sprawdźcie sami, bo twórcy Smoczych Historie udostępnili swoje dzieło za darmo - również z polskim dubbingiem. Możecie wszystko pobrać tutaj. Gra działa pięknie na Scummvm. 







Komentarze

Prześlij komentarz