Wyspa - J. G. Ballard [Ulubione książki]

W swoim krótkim jeszcze życiu przeczytałem całe mnóstwo książek (choć i tak mniej, niż bym tego sobie życzył). Dziś w pamięci żywe wspomnienia mam o nielicznych spośród nich. W nowym cyklu wpisów zamierzam króciutko napomykać właśnie o tych najlepszych z najlepszych - wybór będzie rzecz jasna bardzo subiektywny, bo mój prywatny :) 

Co prawda nie przedarłem się jeszcze przez wszystkie wydanych w naszym kraju książki Ballarda - przede mną wciąż najbardziej chyba znane "Imperium słońca" i "Wieżowiec" - ale "Wyspa" ma w mojej pamięci szczególne miejsce.
O czym w ogóle jest ta historia? Tytułowa wyspa to nieduży kawałek ziemi otoczony z każdej strony biegnącymi wokół autostrady nasypami. Główny bohater ląduje na niej wskutek wypadku samochodowego. W niedługim czasie zdaję sobie sprawę, że jest w pułapce. Kierowcy pojazdów przemieszczających się powyżej nie dostrzegają rozpaczliwych prób zwrócenia na siebie uwagi przez poszkodowanego, a ci, którzy już go zobaczą, jadą dalej, przekonani, że to zwykły bezdomny. Do czego posunie się bohater, by wyjść cało z opresji? 
"Wyspa" napisana jest znakomicie, bardzo sugestywnie i wciąga już od pierwszego zdania. Autor nie sili się bowiem na długie wstępy, akcja zawiązuje się już po kilku linijkach. Dosyć niespotykany zabieg, ale tu sprawdza się na piątkę z plusem. 
Dodajmy, że akcja toczy się w roku 1973, a więc w czasie, gdy nie istniały jeszcze telefony komórkowe oraz cała reszta technologicznych nowinek, bez których nie wyobrażamy sobie życia w XXI wieku.
Niepokojąca, nieco klaustrofobiczna, pełne świetnych pomysłów i działająca na wyobraźnie - to właśnie "Wyspa" J. G. Ballarda. Gorąco polecam. Na Allegro rzecz dostać można już za kilka złociszy.

Komentarze

Prześlij komentarz