Kaczor Donald #1000


W piątek do kiosków, saloników prasowych, sklepów typu Carrefour, Żabka, Tesco etc. trafił tysięczny (!) numer magazynu Kaczor Donald. I choć nie kupuje go już od lat, to obok takiego wydarzenia nie mogłem przejść obojętnie, w końcu KD to duża część mojego dzieciństwa, niezliczone radosne wspomnienia. Dość powiedzieć, że na każdy numer czekałem z bijącym sercem, a kiedy już mama nabyła go w kiosku i przekazała w me łapki, siadałem i czytałem na jednym oddechu od deski do deski. Co trwało zazwyczaj nie dłużej jak pół godziny :D Dokładane do nakładu gadżety (najpierw kartonowe, później plastikowe) były fajne, nie przeczę, ale to właśnie zawartość pisma interesowała mnie najbardziej. Mniej więcej w 1999 roku zaprzestałem jednak zaglądania do świata kaczek i myszy. Nadeszły czasy fascynacji grami komputerowymi i całe kieszonkowe przeznaczałem na magazyny im poświęcone - dla Kaczora Donalda i spółki nie zostawało w portfelu już nic. Dopiero od niedawna zacząłem na nowo wsiąkać w ten świat. Impulsem był Gigant, którego pewnego dnia podarowała mi siostra wraz ze słowami "zobacz co mam, kiedyś czytałeś". Kiedyś czytałem, przeczytałem i teraz, a jak to się mówi, stara miłość nie rdzewieje :D Znów więc kupuje Giganty, ale też Mamuty, MegaGiga, jestem na bieżąco z albumami Kaczogrodu Carla Barksa, no i mam słynne Życie i Czasy Sknerusa McKwacza. Tylko do samego Kaczora Donalda, miesięcznika już, bo kiedyś był nawet tygodnikiem, nie mogę jakoś powrócić. Kosztuje dyszkę, a komiksów jest 40 stron z małym hakiem, co jakoś nieszczególnie mi się kalkuluje.



W numerze 1000. znalazło się jednak poza komiksami i gadżetem w postaci świecącej łapy kościotrupa (całkiem solidnie wykonanej, przy okazji) kilka bonusów: link do cyfrowego pierwszego wydania magazynu Kaczor Donald (1/1994), link do cyfrowego komiksu Korona Czyngis Chana Barksa oraz dwa plakaty, konkurs, w którym do wygrania jest sto atrakcyjnych nagród (w tym Xbox One S), garść ciekawostek i krótki wywiad z Tomaszem Kołodziejczakiem. Całkiem spoko zestaw, nieprawdaż? Może więc i ktoś z Was postanowi po latach sprawdzić jak się wiedzie magazynowi? Albo zainteresować nim swoje dzieci? Zachęcam :)


Komentarze

Prześlij komentarz