Superfrog HD - Recenzja [PC] [PS3]

Superfrog HD, producent: Team 17 Software, PC, PS3, platfrormowa

Na Superfroga HD, zremasterowaną platformówkę, którą doskonale kojarzą użytkownicy Amigi, ostrzyłem sobie pazurki właściwie od dnia jej premiery. Przed zabawą powstrzymywało mnie to co zwykle - brak kasy. Jak pewnie zauważyliście, na Stacji opisuje niemal wyłącznie gry z brodą, starocie, dziś już często niepopularne, które na pewno nie dadzą stronie setek wejść z wyszukiwarki Google ;-) Niestety, jeśli się nie piraci i nie zarabia kilka tysięcy złotych (które można wydać na siebie), innego wyjścia nie ma, trzeba być kilka lat do tyłu, a na nowości z cieknącą ślinką wpatrywać się przez szkło monitora. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy zobaczyłem, że dzięki Humble Bundle mogę mieć Superfroga HD - w dodatku wraz z kilkoma odsłonami genialnych, zawsze tak samo cieszących Wormsów - za jednego dolara. Wow, po prostu wow. Niewiele myśląc, kasę wpłaciłem i kilka dni później (musiałem dokończyć to, w co aktualnie grałem) wesoło skakałem już w ciele superżaby.

Czy te kilka miesięcy, które upłynęły od dnia premiery do momentu, gdy w końcu położyłem swe łapy na grze, warte były przeczekania? A może ta okazała się zupełnym knotem, nie wartym sypnięcia nawet kilku centów? Na szczęście nie, z miejsca mogę zdradzić, że Superfrog HD sprawił mi kilka godzin niesamowitej radości. 

O fabule nie będę nic pisał, jest banalna i stanowi tylko tło do głównego działania. Mamy tu do czynienia z rasową platformówką, pozbawioną zbędnych naleciałości innych gatunków, które - nomen omen potrafiące dodać grywalności - w tym przypadku mogłyby negatywnie wpłynąć na odbiór gry, która z założenia miała być retro. Superżaba potrafi więc biegać, skakać oraz wystrzeliwać zieloną kulkę (cóż to jest, nie mam bladego pojęcia). I to wszystko. Żadnych podwójnych skoków, odbijania się od ścian i innych pierdółek. Prostota i klarowność, oto czym charakteryzowały się platformówki z dawnych lat. 
Wrogów po prostu omijamy, aczkolwiek niektóre ich typy dają się unicestwić poprzez naskoczenie im na głowy, resztę zaś można po prostu bezpardonowo zestrzelić.
W drodze do wyjścia zbieramy setki monet, owoców i innego badziewia - ich ilość jest tak duża, że czynność ta stanowi przyjemność w najczystszej postaci. Maniacy zbieractwa (do których zaliczam się ja) będą w siódmym niebie. Uwaga na ukryte pomieszczenia, których w jednej rundzie potrafi być nawet kilkanaście. Jedynym problemem jest stale uciekający czas, pośpiech jest więc mocno wskazany. 

Mój ulubiony świat - kocham zimowe
klimaty!
Do przejścia oddano nam 24 poziomy umiejscowione w 6 światach, co - jak łatwo da się obliczyć - daje po 4 etapy na każdą krainę. Każda z nich ma zupełnie inny wygląd (raz trafiamy do Egiptu, następnie na tereny skute lodem itd.), co sprawia, że nie ma nawet mowy o poczuciu monotonni. Tym bardziej, że gra do długich nie należy - 5-6 godzin (jeśli dokładnie przeczesujemy każdą plansze) i po krzyku. Na osłodę pozostają (o ile je odblokujemy w jednorękim bandycie - mini gra dostępna po ukończeniu każdego etapu) mapy z oryginalnej, Amigowej wersji Superfroga. Te są nieco trudniejsze, mocniej najeżone pułapkami, co fajnie pokazuje, jak bardzo dzisiejsze produkcje stały się tytułami "dla każdego", niezależnie od manualnych umiejętności i poziomu cierpliwości. 

Sterowanie ogranicza się do klawiszy kierunkowych, spacji i klawisza control. Łapiemy je w locie, aczkolwiek trzeba przyznać, że kontrolowanie żabulca jest początkowo ciężkie do wyczucia. Mówię tu zwłaszcza o skokach, bo samo bieganie to cud, miód i orzeszki - płaz pędzi przed siebie z typową dla superbohaterów gracją i elegancją. 

Grafika prezentuje się... nieźle, po prostu. Poziom raczej średni, ale satysfakcjonujący, nie wywołujący samoistnego kręcenia nochalem i rzucania weń zgryźliwymi tekstami. Muzyka i dźwięki również bez zarzutu, choć ta pierwsza gra zdecydowanie za cicho i musiałem pobawić się odrobinę ustawieniami, by móc cieszyć nią swoje uszy. Fajną rzeczą jest to, że w starych etapach słuchamy muzyki wyjętej wprost z Amigowej wersji Superfroga. I jeśli mam być absolutnie szczery, oryginalne utwory brzmią zwyczajnie lepiej ;-)

A zatem - warto, czy nie warto? Moim zdaniem, o ile lubicie platformówki i macie nieco więcej niż kilkanaście lat, cholernie warto. Na kolana nie rzuca, ale ma w sobie wszystko co, w dobry przedstawiciel gatunku mieć powinien. Czego chcieć więcej za symbolicznego dolara? 

Ocena: 7+/10

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. fajnie prowadzony blog :)
    mam prośbę, poklikasz u mnie w link w poście shenside? jest to dla mnie ważne ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Superfrog, toż to klasyka! Uwielbiałam tę grę w wersji na Amigę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej warto więc kupić. Kupić i pograć w stare poziomy w nowej oprawie :)

      Usuń
  3. Ja już od dawna nie gram, ale mój bratanek ma na tym punkcie niezłego bzika, więc jemu polecę powyższą platformówkę, gdyż widzę, że zapowiada się obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, przypomniały mi się dawne czasy:) Ile ja spędziłam czasu nad tą grą, gdy byłam w podstawówce...Była genialna:) Pamiętam te ukryte pomieszczenia. Ileż trudu mi zajęło przejście mrocznego zamku! Pamiętam, że była tam taka kula z kolcami, a pod nią śliska maź, zanim doszłam do wprawy w ominięciu tej przeszkody, prawie zdarłam klawiaturę:)
    Przyznam, że zawsze największą frajdę w tej grze, sprawiało mi skakanie po ślimakach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno przeszedłem Superfroga HD, odblokowałem nawet komplet osiągnięć na steamie i muszę przyznać, że gra mi się spodobała. Niby to tylko prosta platformówka bez jakichś szczególnych ulepszeń w stosunku do pierwowzoru, ale nadal bawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, gratulację, mnie się nie udało, chyba ze dwa osiągnięcia (albo i więcej) zostały do odblokowania. Może kiedyś, kto wie... ;-)

      Usuń
  6. Klasyka:-) Fajna konkretna recenzja, aż zachciało mi się pograć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz