Tajemnice Zbrodni - Ewa Ornacka - Recenzja

Wydane przez Prószyńskiego Tajemnice Zbrodni Ewy Ornackiej to zbiór trzynastu historii kryminalnych, których punktem wspólnym jest to, że wydarzyły się w naszym kraju, a swego czasu ochoczo rozpisywały się o nich wszystkie szanujące się brukowce. Jeśli więc przez ostatnie kilkanaście lat śledziliście informacje tego typu, bez zwątpienia żadna z omawianych w książce spraw nie będzie Wam obca. Nawet taki jaskiniowiec jak ja, mgliście bo mgliście, ale je kojarzył. 
Tematyką zbrodni fascynuje się od dnia, gdy będąc jeszcze dzieciakiem podebrałem mamie po raz pierwszy jeden z numerów magazynu Detektyw, musiałem więc z książką Ornackiej się zapoznać ;-)

I zapoznałem, łykając całość w przeciągu kilku godzin. Wrażenia? Nie do końca pozytywne. Mankamentów jest kilka. O samych sprawach, które przybliża nam autorka, nie będę się wypowiadać, gdyż napisało je samo życie, lecz styl, w jakim są one opisane, pozostawia niestety sporo do życzenia. Styl jest przeciętny, zahaczający momentami o tabloidowe nuty, co najmocniej odczuwalne jest podczas fabularyzowanych scenek - rekonstrukcji wydarzeń. Koszmarki rodem z brukowców, których nazw wolę tu jednak nie wymieniać ;-) Zgrzyt zębów gwarantowany. Zawodzi też pobieżne potraktowanie każdej ze spraw. Czerwone światełko zapaliło mi się już po przekartkowaniu książki - trzynaście historii na nieco ponad dwustu stronach przy stosunkowo sporej czcionce nie nastawiało na zbyt wiele. I faktycznie zbyt wiele nie otrzymujemy. To zaledwie troszkę bardziej rozbudowane artykuły prasowe, reportaże. A można było to zrobić dużo ciekawiej, dowodem niech będzie chociażby Katarzyna Bonda i jej Polskie Morderczynie, pozycja, którą nie tak dawno omawiałem

Ewa Ornacka
A zalety? Cóż, wbrew zdrowemu rozsądkowi czyta się to ze sporym zainteresowaniem. Mam z tą książką właśnie to, co przy tabloidach - niby nimi gardzę, a gdy jakiś wpadnie mi w łapy, przeglądam go z niezdrową satysfakcją ;-) Cieszy też duża ilość zdjęć, aczkolwiek część z nich wydaje się wrzucona na siłę, by tylko jak najbardziej rozdmuchać i tak niewielką objętość Tajemnic Zbrodni. Amatorzy, raczkujący dopiero na terenie kryminalistyki, ostatecznie mogą sięgnąć. Szału nie ma, całość nie wychodzi poza ramy taniej sensacji, ale, jak już mówiłem, przeczytać się da. 

Ocena: 5+/10

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Ojojoj, skoro szału nie ma, dupy nie urywa, to nie ma co się spinać. Ale! Jako, iż również podbierałam mamie Detektywa, jako iż również polubiłam Morderczynie Bondy, i jako, iż ogólnie rzecz biorąc mam to samo, co Ty z tabloidami (albo z pudelkiem. Nienawidzę pudelka), to chętnie obczaję. W sumie nie ma tak dużo tego typu książek na polskim rynku, a te co są... to niestety zwykle są słabe (jak choćby "Zdarzenia Leszka P." o Leszku Pękalskim czy "Seryjni mordercy"). Ale warto znać, no.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz