Brothers in Arms - Recenzja [NINTENDO DS]

Brothers in Arms, producent: Gameloft, Nintendo DS, FPP

Podczas premiery Nintendo DS wiele osób mądrzyło się, że dzięki swym bebechom konsolka świetnie sprawdzi się przy grach FPP. I istotnie, te działały na niej zaskakująco elegancko, lecz przez kilka wyjątkowo pięknych lat żywota DS-a rasowych pierwszoosobowych strzelanek pojawiło się tyle, co kot napłakał. Czyżby okazały się zbyt drogie w produkcji? A może nikt ich nie kupował? Ciężko powiedzieć, a że moja wszystkowiedząca kryształowa kula poszła do serwisu, skupimy się na tym, w co pograć z tego gatunku się da. 

Brothers in Amrs wypłynęło na światło dzienne dzięki staraniom ekipy z Gameloftu, którą to najlepiej znają wszyscy miłośnicy grania na telefonach komórkowych. Doświadczenie przy kreowaniu tych częstokroć małych perełek (przynajmniej w warstwie A/V) na pewno się przydało, jednak w przypadku konsoli Nintendo DS trzeba już było pokazać troszkę więcej. Po części się to udało, a po części niestety nie. Zawodzi przede wszystkim długość zabawy - ledwo 4-5 godziny i po sprawie, a słyszałem nawet o osobach, które uporały się z grą jeszcze szybciej. Przy tytułach na komórki to nie raziło, w końcu za nieco ponad dziesięć złotych nie wypadało oczekiwać nie wiadomo jak rozbudowanych tytułów, jednak już na DS-ie, gdzie zakup gry przy premierze to przymus wysupłania grubo ponad stówy, te kilka scenariuszy w BiA pachnie zwyczajną biedą. To duży mankament, ale na szczęście cała reszta spisuje się bardzo dobrze. 

Wojna. Wojna nigdy się
nie zmienia ;-)
Misję są zróżnicowane i po brzegi wypełnione akcją. Eksplozje, świstające koło ucha pociski, walące się budynki - chaos przepotężny, a my musimy się w nim odnaleźć i wykonać cele misji. Jest intensywnie i nawet szczególnie nie irytuje fakt, że wszystkie ciekawsze sytuacje są chamsko skryptowane. Efekt końcowy najważniejszy. Do sterowania wykorzystujemy fizyczne przyciski konsoli i ekran dotykowy. Zostało nieźle rozplanowane, choć przyzwyczajenie się do niego wymaga trochę treningu - ze mnie oporny typ i do celowania za pomocą stylusa do dziś w pełni nie przywykłem.

Oprawa graficzna wielkiego wrażenia nie robi, co przy grach 3D i niewielkiej rozdzielczości DS-a dziwić specjalnie nie powinno. Piksele osiągają momentami wielkość dorodnej dyni, ale całość jest w miarę czytelna i nie zdarzają się sytuację, gdy przez pięć minut strzelamy do wroga, by w końcu z pewnym zażenowaniem zdać sobie sprawę, że to tylko drzewo :-P Nie jest źle, a klimatyczna, odpowiednio dopasowana muzyka i efekty dźwiękowe sprawiają, że wrażenia audiowizualne stoją na satysfakcjonującym poziomie.

Czy po latach od premiery BiA warto rzucić na niego okiem? Myślę, że tak. Jeśli lubicie gry FPP i posiadacie DS-a, to wybór tego typu produkcji do szerokich nie należy, nie można zatem zbytnio wybrzydzać. Poza tym grę można dziś dostać za stosunkowo niewielką kwotę, co powinno być ostatecznym powodem, by się nią zainteresować.

Ocena: 7-/10 

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Kiedyś grałem, krótkie to to, ale miłe, frajda jako taka jest :D Dziś to już archaizm, 3DS ma większą moc :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz