Lilly Looking Through [PC] [Recenzja]

Lilly Looking Through, producent: Geeta Games, przygodowa, PC, cena: 9,99$

Niewielkie dzieło niezależnej grupy twórców ukrywających się pod szyldem Geeta Games. Lilly Looking Through, gdyż to właśnie o tym dziele będzie mowa w tym krótkim tekście, to jedno z wielu dzieci, które przyszło na świat dzięki Kickstarterowi. Przy pomocy wsparciu ponad 1600 graczy udało się uzbierać 33,5 tysiąca dolarów - blisko dwukrotnie więcej, niż oczekiwano - dzięki czemu kilka miesięcy później gra pojawiła się w dystrybucji cyfrowej. Kilka tygodni temu miałem okazję przyjrzeć jej się z bliska.

Historia jest banalna. Ot, pewnego pięknego dnia brat Lilly - głównej bohaterki - zostaje porwany przez.. wiatr? W każdym razie, znika jej z oczu. Dzielna dziewczynka rusza mu zatem na odsiecz. I to tyle, zwyczajny pretekst, by odwiedzić dziesięć miejsc i rozwiązać kilka łamigłówek.

Lilly Looking Through to przygodówka, aczkolwiek nie tak w stu procentach klasyczna. Stworzona w technologii Flash, co pod względem rozgrywki przypomina mocno ograniczonego Machinarium. Ograniczonego, gdyż nie znajdziemy tu tysięcy linii dialogowych (ba, nie ma nawet jednej), zbierania, używania przedmiotów (brak ekwipunku - podniesiony obiekt należy od razu wykorzystać) czy łączenia tychże, na przykład cebuli z rybą piłą (przykład prawdziwy, z Tony'ego Tougha). Z miejsca ostrzegam - Lilly Looking Through to tytuł niewielki, składający się z kilku krótkich etapów, z których każdy stanowi mniej lub bardziej skomplikowaną zagadkę. Nie wracamy do już ukończonych plansz, co eliminuje konieczność biegania po wszystkich lokacjach w poszukiwania jakiegoś pominiętego przedmiotu. Wszystko, co należy zrobić, by przejść dalej, znajduje się na obecnie dostrzeganym ekranie. Nie oznacza to jednak, że gra przechodzi się sama. Początkowo i owszem, jest łatwo, jednak z każdym zadaniem poziom trudności wzrasta i tak jak pierwsze z nich pokonujemy z rozbiegu, tak przy ostatnich trzeba się już kilka(naście) minut nagłowić. Ciekawym, urozmaicającym i zwiększającym skomplikowanie patentem są magiczne gogle, które Lilly może założyć na swoją buźkę. Pozwalają one zobaczyć świat takim, jaki był kiedyś, co oczywiście ma niekiedy kluczowe znaczenie przy rozwiązywaniu łamigłówek.

Bardzo dobre wrażenie robi oprawa graficzna. Tła są po prostu prześliczne, amatorzy ręcznie rysowanych przygodówek w nieco odjechanej konwencji będą w siódmym niebie. Dźwięki i muzyka nie zapadają w pamięć, dawkowane są skąpo - taki minimalizm dzisiejszych niezależnych produkcji (Limbo jest tu sztandarowym przykładem). Mnie to absolutnie nie wadzi.

Aż szkoda przy tym wszystkim, że przygoda kończy się w momencie, kiedy powinna tak naprawdę się zacząć - bez żadnych wspomagaczy (czyt. solucji) napisy końcowe zobaczyłem już po niecałych dwóch godzinach. Przy wyjściowej cenie 9,99$ jest to czas zdecydowanie zbyt krótki. Znam dłuższe wersje demonstracyjne gier. I to jedyna, lecz bardzo poważna rysa na Lilly Looking Through. Zagrać warto, jednak wyłącznie przy okazji jakiejś większej przeceny.


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. No patrz, a mnie gra zajęła chyba z 5 godzin ;) W każdym razie bawiłem się przy Lilly dobrze i tez oceniłem ją na 7 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie albo jestem mądry i bystry (w co wątpię) albo po prostu miałem farta, wpadając na poprawne rozwiązania ;-) Według Steama przejście gry zajęło mi niemalże dwie godziny :-D

      Usuń

Prześlij komentarz