Najlepsze Filmy 2013 Roku [Top 10]

A właściwie najlepsze filmy, które obejrzałem w 2013 roku, gdyż nie przy wszystkich widnieje ten właśnie rok produkcji. Należę do grupy widzów z ogromnymi zaległościami - na dziesięć filmów, które koniecznie chcę zobaczyć, udaje mi się obejrzeć w przeciągu kilku miesięcy od ich premiery zaledwie jeden, góra dwa. Stąd też częstokroć dochodzi do sytuacji, gdy do seansu czegoś mocno oczekiwanego przysiadam w chwili, kiedy każdy inny szanujący się kinoman dawno film widział i zdążył o nim zapomnieć (chyba że ów był naprawdę mega udany). Nawet ta lista jest mocno spóźniona - kto o zdrowych zmysłach wyskakuje z takimi zestawieniami w połowie lutego? Cóż, ja, we własnej osobie ;-) Nie przedłużając już - widzę bowiem, że telepie Wami niepewność i ledwo co skrywane emocje - przejdźmy do rzeczy. Oto i ona, lista dziesięciu najlepszych, obejrzanych w zeszłym roku filmów.

Zanim jednak nastąpi jej ujawnienie (jestem mistrzem budowania napięcia, nieprawdaż?), krótka uwaga. Nie trudziłem się w zestawieniem poniższych tytułów w kolejności od tych naj naj, do najmniej naj, całość rozstawiona została zupełnie przypadkowo.

*The Hunt (Polowanie) (2012) 
Świetnie zagrany, przy czym pierwsze skrzypce należą oczywiście do rewelacyjnego Madsa Mikkelsena, o ogromnym, chwilami trudnym do zniesienia ładunku emocjonalnym psychologiczny dramat. Opowiada on, co zapewne każdy jako tako orientujący się w kinie już doskonale wie, o pracującym jako wychowawca w przedszkolu Lukasie, którego życie sypie się po tym, gdy zostaje niesłusznie oskarżony o molestowanie seksualne jednej z dziewczynek. Mimo niespiesznego tempa, ogląda się to doskonale. Koniecznie.

*The Place Beyond the Pines (Drugie Oblicze) (2013) 
Kolejny dramat (tak, to moja aktualna słabość, będzie ich tu jeszcze więcej), choć tym razem produkcji amerykańskiej. Reżyser (Derek Cianfrance), znany przede wszystkim jako twórca "Blue Valentine", stworzył film, którego chłonie się z poczuciem dobrze wykorzystanego czasu właściwie od pierwszej do ostatniej minuty, a nadmienić trzeba, że produkcja trwa ponad dwie godziny. Warto przysiąść do niej bez czytania opisów, oglądania trailerów etc, gdyż ogromną zaletą filmu jest bardzo ciekawie skonstruowany, wielowątkowy scenariusz. Dodajmy do tego przyjemną dla oka stronę wizualną, dobrze dopasowaną ścieżkę dźwiękową, solidną grę aktorską i kilka znakomicie zrealizowanych scen, a dostajemy coś, na co rzucić okiem po prostu wypada.

*Argo (Operacja Argo) (2012) 
Zaskakująco zjadliwa, wyreżyserowana przez Bena Afflecka gatunkowa mieszanka wybuchowa. Nie wciąga może od pierwszej minuty, ale kiedy już to zrobi, ciężko odkleić twarz od telewizora - finał to szalona emocjonalna przejażdżka z prędkością 200 km/h. I to bez trzymanki. Pozytywne zaskoczenie. Hollywoodzkie, o tak, nawet mocno, ale jak to się ogląda! A przy okazji można łyknąć nieco historii, gdyż całość oparta jest na faktach - obejrzyjcie napisy końcowe, niektóre sceny na podstawie dostępnych materiałów archiwalnych zostały odwzorowane niemal 1:1. 
*Mud (Uciekinier) (2013) 
Dramat, jeszcze jeden. Ja chyba naprawdę mięknę na starość, jak nigdy dotąd chwytają mnie za serducho historie takie jak ta. Dwóch nastolatków trafia na ukrywającego się w zawieszonej na drzewie łodzi opryszka. Choć faceta ściga policja i łowcy głów, chłopcy postanawiają pomóc mu w zorganizowaniu ucieczki oraz spotkania z ukochaną. Film ma bardzo powolne tempo i przede wszystkim skupia się na bohaterach, co poparte przekonującą gra aktorską (Matthew McConaughey jest bezbłędny!) tworzy produkcję być może nie dla każdego, ale jeśli już do kogoś trafi, to w samą dziesiątkę. 

*Flight (Lot) (2012) 
Z Lotu pamiętam dziś przede wszystkim Denzela Washingtona, który zagrał tak dobrze, że film warto obejrzeć choćby dla tej jednej roli. Produkcja Roberta Zemeckisa zaczyna się od trzęsienia ziemi (świetnie zrealizowane sceny w samolocie), po którym następuję wduszenie hamulca do samej dechy, przez co wielu widzów (a przynajmniej tych, z którymi miałem do czynienia) mocno ją krytykuję. Warto jednak wysiedzieć te dwie godziny z hakiem. Poza wspomnianą grą aktorską film ma ciekawie poprowadzony scenariusz i jest najzwyczajniej sprawnie zrealizowany. Bardzo dobrze brzmi też ścieżka dźwiękowa, sama muzyka jest w stanie wycisnąć łzę w odpowiednich momentach. 

*The Conjuring (Obecność) (2012) 
Do Obecności zasiadałem pełen wybujałych oczekiwań. Na każdym kroku wysłuchiwałem jaki to dobry horror - tak, słowa horror i dobry użyte w jednym zdaniu! Ostatnimi czasy naprawdę ciężko trafić na wielki (budżetem) i jednocześnie zupełnie zjadliwy film w tym gatunku. I cóż mogę rzec - ludziska, mieliście rację. Ogląda się to świetnie, potrafi autentycznie przestraszyć (kilka razy zamykałem oczy, co się ze mną dzieję?!) i jest wystarczająco przekonująco zagrane. Wad trochę się znajdzie (na FW przyznałem Obecności notę 7/10), chociażby - przynajmniej w moim mniemaniu - średni finał, ale ostatecznie warto obejrzeć. Dla miłośników gatunku rzecz obowiązkowa. 

*Isolerad (Klatka) (2010) 
Coś, o czym zapewne niema; nikt z Was nie słyszał, a co - zapewne przez zaskoczenie - szalenie mi się podobało. Jakiś czas temu mieliłem o Klatce ozorem, dlatego też po nieco dłuższą opinię odsyłam tutaj. Co się będę powtarzał.


*Chained (2012) 
Mroczny thriller córki Davida Lyncha. Tak, TEGO Lyncha. Mocno niedoceniony, ja uważam jednak, że w swoim gatunku to bardzo dobra produkcja. Niszowa, owszem, ale o tak ciężkiej atmosferze i z tak przekonującą rolą wcielającego się w psychopatę Vincenta D'Onofrio, że Chained po prostu zapada w pamięć na dłużej. Aż szkoda, że przy tym wszystkim jest w tym filmie tyle słabszych punktów, jak choćby dość wątpliwe, nieco psujące odbiór całości zakończenie. Warto, choć niekoniecznie musi Wam się spodobać. Pojawienie się Chained na tej liście nawet dla mnie samego jest sporym zaskoczeniem ;-)

*Amour (Miłość) (2012) 
Najnowszy film jednego z moich ulubionych reżyserów, Michaela Haneke. Ciężko mi podjąć próbę nawet krótkiego opisu tego tytułu - moja inteligencja i zasób słów stoją na zbyt niskim pułapie, by sensownie oddać wrażenia, jakie towarzyszą seansowi. Może kiedyś, lecz na chwilę obecną napisze tylko tyle  - to stary, dobry Haneke. Może nie tak chłodny i zdystansowany, ale film oddziałuję z równie potężną mocą, co jego najlepsze wcześniejsze produkcje. Znakomite, a to się czuje każdą cząsteczką umysłu. 


*The Impossible (Niemożliwe) (2012) 
Efektowne, w bardzo oczywisty sposób starające się grać na emocjach kino katastroficzne z wyższej półki. Niemożliwe albo kupisz w całości, albo wcale. Ja kupiłem, uroniłem kilka łez i dałem się łapać we wszystkie zastawiane przez reżysera emocjonalne sidła. Moja siostra - wręcz przeciwnie, kręciła nosem. Niezła gra aktorska, ciekawa strona wizualna (potęga żywiołu realna jak mało kiedy!), interesujący scenariusz. Głupio byłoby przegapić, nawet jeśli nie urywa tyłka. 


Poza powyższą dziesiątką mógłbym jeszcze rzucić kilkunastoma tytułami, które z różnych powodów przypadły mi w minionym roku do gustu, jestem na to jednak zbyt leniwy ;-) Ciekaw jestem Waszych typów. Jeśli stworzyliście podobne zestawienie, podzielcie się linkiem w komentarzach. A może z czymś się nie zgadzacie? Chętnie podyskutuje, nie bójcie się pisać.

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. "Polowanie" zdecydowanie rządzi. Liczę na Oscara, choć dla mnie to czysta komercja, a nie nagradzanie rzeczywiście świetnych filmów. Ale niech ma:). "Mud" równie genialny, zrozumiałam po tym filmie, że M.M. wreszcie przestał być pięknym biczbojem, zmienił agenta i zaczął grać, a nie tylko wyglądać. Wbił się tym samym do piątki moich ukochanych aktorów:). "Lot" mi się nie podobał, w ogóle Denzel ostatnio gra w jakichś dziwnych filmach tak patetycznych, że aż głowa boli, nie wiem, chyba ma jakąś misję zbawienia świata, czy coś. "Niemożliwe" sprawiło, że wypłakałam i wysmarkałam 2 paczki chusteczek (taddaaamm!!! rozmazane oko po wyjściu z kina - bezcenne;) ). Świetny film, świetnie zagrany, to wkurzenie, że już tuż tuż blisko, a jednak daleko, eh. Bardzo lubię. "Operacja Argo" równie git. Ben powinien być tylko i wyłącznie reżyserem bo actoring wychodzi mu kiepsko, zdecydowanie wolę jego brata. Cieszę się, że zgarnęli Oscara. Niech mają! A co! No i na sam koniec (bo reszty filmów, o których piszesz, nie widziałam) "Place beyond the pines". Ja wiem, że jestem w mniejszości, ale wynudziłam się jak mops. Nie pamiętam tego filmu, pamiętam tylko blond Ryana niestety. Wierciłam się w fotelu, nie mogłam wysiedzieć, nie. Jakoś nie. Aaaa, "Miłość" leci co chwilę w TV ale nie mam siły na ten film. Kiedyś pewnie obejrzę, na jakimś l4, czy innym urlopie ale tak sama z siebie, nie. A czy Lynchówna wdała się choć trochę w tatę? Jesli tak, oglądam! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uciekinier - ja najbardziej, szczególnie, że z Mc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam drugie oblicze i niemożliwe i obecność. Kocham Gosling'a. Oglądalam z nim wspaniały inny film chyba w Japonii. Był wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, z filmami też mam problem, że często oglądam je długo po produkcji. Z listy powyżej chyba tylko "Obecność" widziałam (na naszym blogu pisał o niej Daniel - http://mamyalergie.blogspot.com/2013/11/przy-recenzji-pewnego-bardzo-sabego.html) i bardzo mi się podobała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Twojej dziesiątki widziałam dwa. Conjuring jest naprawdę dobrym horrorem, naoglądałam się ich trochę, ale żaden tak mnie nie zmiażdżył. Lot całkiem fajny, faktycznie dobrze zrealizowany, ale nie dla każdego. Podejrzewam, że niektórzy mogliby się na nim wynudzić. Sama mam zamiar obejrzeć Niemożliwe oraz Drugie oblicze.
    Sama mam często tak, że film jest w moich planach od dawna, ba!, nawet chcę na niego iść do kina, ale koniec końców nic z tego nie wychodz. Trochę smutne. I też z 10 obejrze góra 2. Gdybym chciała obejrzeć wszystko, co mam w planach, zabrakłoby mi czasu na życie...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowała mnie "Obecność". Może kiedyś obejrzę ze znajomymi :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam od siebie film "Sinister" jest bym powiedział taki psychologiczny horror z dreszczykiem. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz