Daemonica [PC] [Recenzja]

Daemonica, PC, producent: RA Images, przygodowa/zręcznościowa

Czeska przygodówka wyglądająca na pierwszy rzut oka jak rasowe RPG? Nie mam nic przeciwko, nie należę do konserwatywnych miłośników gatunku, którzy marudzą i uciekają z malującym się na twarzy wyrazem skrajnego niesmaku na widok choćby drobnych naleciałości z innego rodzaju gier. Mnie zręcznościowe i wszelkiego innego typu wstawki w przygodówce point&click niestraszne ;) Daemonica wpadła do mojego czytnika płyt DVD za sprawą magazynu Click!, który umieścił produkcję w pełnej wersji w jednym ze swych wydań w 2006 roku. Czemu opisuje ją dopiero teraz? Niedawno miałem bowiem przyjemność ukończenia gry po raz drugi. Słowo przyjemność pojawia się tu nieprzypadkowo, gdyż, wbrew wielu niedociągnięciom, program sprawił mi całą masę uciechy. 

Zacznijmy może od fabuły, aspektu, którego nigdy nie lubię omawiać (bo nie potrafię, przyznaję!). Ta jest w Daemonice całkiem ciekawa, co okazuje się bardzo istotne z tego prostego powodu, iż stanowi główną jej oś, bez której całość byłaby dość nużącą przeprawą. Twórcy wpadli na oryginalny sposób narracji, sprawiający, że mamy wrażenie obcowania z książką - wystarczy rzut oka na wstęp, swego rodzaju intro, którym jest kilkanaście stron suchego tekstu wprowadzającego gracza w fabularną otoczkę rozgrywki. Całość, na szczęście, czytana przez lektora, co odrobinę urozmaica przedzieranie się przez tę ścianę tekstu. Można to sobie oczywiście odpuścić, od razu rzucając się w wir przygody, stracicie jednak wtedy tło całej opowieści, co może nie wprowadzi ogromnego poczucia zagubienia, jednak w pewien sposób zuboży doznania towarzyszące odkrywaniu kolejnych faktów. O cóż jednak w tym wszystkim chodzi? Akcja rzuca nas w realia czternastowiecznej Anglii, gdzie kierując poczynaniami Nicholasa Farepoynta - Łowcy Bestii - mamy za zadanie rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów mających miejsce w niewielkiej wiosce, gdzie liczba mieszkańców i tak nigdy nie przekraczała dwucyfrowej liczby. Nie jest to jednak taka klasyczna opowieść kryminalna, gdyż bohater dysponuje umiejętnością komunikowania się z umarłymi oraz demonami, co w oczywisty sposób ułatwia prowadzenie śledztwa. Jeśli jednak wydaje Wam się, że całość zakończy się w okamgnieniu, jesteście w wielkim błędzie. Szybko okazuje się bowiem, że nic nie jest takie, na jakie wygląda, a mieszkańcy wioski skrywają w swych przegniłych umysłach różne brudne sekrety.

Historia ciekawa, niezwykle klimatyczna i zwyczajnie wciągająca - zwłaszcza w pierwszej połowie. Musicie tylko uzbroić się w cierpliwość, gdyż całość ma raczej powolne tempo. Zdecydowana większość rozgrywki to łażenie od lokacji do lokacji i prowadzenie nierzadko długich rozmów, które nie są w żaden sposób urozmaicane (jedna kamera, tekst na ekranie i towarzyszący mu głos lektora - żadnych zbliżeń, animacji etc.). Od czasu do czasu będziemy też zmuszeni do podnoszenia i używania przedmiotów, warzenia mikstur (pozwalających między innymi właśnie na komunikację z umarłymi) i prostej, żeby nie powiedzieć prostackiej, walki z wrogo nastawionymi istotami. Nudy, powie ktoś. I wiele mylić się nie będzie, gdyż pozbawiając Daemonice fabuły nie zostało by w niej nic interesującego. Ciągłe łażenie po monotonnych lokacjach szybko staje się męczące, a przygotujcie się na to, że zedrzecie kilka par butów. Niejednokrotnie okaże się, iż nie wiadomo co należy dalej uczynić, co kończy się obchodzeniem całej wioski wzdłuż i wszerz, byle tylko znaleźć miejsce, gdzie coś uległo drobnej zmianie. Trzymałem się jednak twardo, nie spoglądając w solucję, choć chwilami stałem już na krawędzi rozpaczy i wyrywania sobie włosów z głowy ;) I taka to gra, pozornie łatwa, a jednak co i rusz na kilka(naście) minut stajemy w miejscu. 

We wstępie wspomniałem, że na pierwszy rzut oka gra przypomina RPG-a. Pewnie już spojrzeliście na screena i wiecie co mam na myśli - izometryczny widok oraz pasek energii. Mój brat stwierdził, że wizualnie przypomina mu to Neverwinter Nights, z czym nie sposób się nie zgodzić. Elementów klasycznych dla gier role playing zbyt wiele jednak tu nie dostrzeżemy. Nie zdobywamy żadnych punktów doświadczenia, nie kupujemy lepszego wyposażenia... ot, taki smaczek. Podczas sporadycznych walk możemy zostać zranieni, a nadwątloną energię uzupełniamy za pomocą stworzonej wcześniej mikstury bądź udajemy się do wioskowego doktora (ale tylko w przypadku naprawdę poważnych obrażeń). Same starcia z przeciwnikami do zbyt wyszukanych nie należą. Do dyspozycji mamy możliwość ataku lub obrony. Parujemy więc cios wroga i staramy się wyprowadzić własny. I tak aż do skutku - albo padniemy my albo nieprzyjaciel. Nic specjalnego, jednak swoistego kolorytu do rozgrywki dodaje i nie miałem nic przeciwko kolejnym starciom.

Ciekawym, wartym wspomnienia elementem są w Daemonice spotkania ze zmarłymi. Najpierw musimy zebrać odpowiednią ilość wymaganych ziół, uwarzyć z nich miksturę, przytargać ciało zmarłego do chałupy, a potem już tylko przygotować się i ze smakiem wypić stworzony wcześniej płyn. Tuż po tym przenosimy się do świata zmarłych, gdzie należy podjąć cztery istotne decyzję - jeśli coś pomylimy, próba nie powiedzie się. Warto zatem przed przedostaniem się w zaświaty zapisać stan gry, niepowodzenie spowoduje bowiem przymus ponownego przeczesywania okolicy w poszukiwaniu odpowiednich roślinek w celu zrobienia kolejnej mikstury. 

Grafika wygląda jak wygląda - niezbyt efektownie, ponuro i mdło. Animacja ruchu postaci na kolana nie rzuca, wygląd poszczególnych lokacji jest raczej biedny i na pewno nic tu nikogo pozytywnie nie zaskoczy. Nie to jednak w przygodówkach jest najważniejsze i mnie osobiście taka oprawa w żadnym wypadku nie odstraszyła. Lepiej wypada na tym tle ścieżka dźwiękowa - przyjemna, nastrojowa muzyka, trochę efektów i przyzwoity polski dubbing (podobno o klasę lepszy od oryginalnego). Czego chcieć więcej.

Rozgrywka do najdłuższych nie należy. Mnie, pomimo dość częstych postojów, grę udało ukończyć się w czasie nieco powyżej 10 godzin, co jest dziś wynikiem i tak bardzo dobrym. Czy polecam? Do diabła, tak! Bawiłem się naprawdę dobrze i gdyby twórcy postanowili kiedyś wypuścić kontynuację, byłbym pierwszy w kolejce po swój egzemplarz pudełka z płytką DVD ;) Techniczny średniak, który wszelkie niedoskonałości nadrabia ciekawą fabułą. Warto przynajmniej rzucić okiem.


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Eee...jakoś mnie do tej gry nie przekonałeś:) Wygląda na dość nudną. Wolę jednak akcję, akcję i jeszcze raz akcję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, jakieś takie nie dla mnie. Rzeczywiście takie nudnawe się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie brak mi czasu przy książkach na granie, ale zawsze zostawiam sobie czas na 'pyknięcie' chwili w WoWika lub Aiona online i więcej czasu brak :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem sama :D Niby fajne, ale jednak czegoś jej brakuje :P

    OdpowiedzUsuń
  5. W "okamgnieniu" lub "w mgnieniu oka", nigdy "w oka mgnieniu" ;)
    Jeej, zastanawiam się od jakiegoś czasu, jak to robisz, że recenzujesz książki/filmy, które dobrze znam, bardzo miło wspominam bądź po prostu darzę sentymentem, kiedy większość blogosfery rzuca nowościami, jakie są mi zupełnie obce. Właściwie to nieważne, rób tak dalej!
    Daemonicę przeszedłem z bratem ładnych kilka lat temu, płytkę mamy również z Clicka. Bawiliśmy się całkiem dobrze, największym atutem jest właśnie pomysł, ciekawy klimat i wciągająca fabuła. Na resztę można przymknąć oko. Teraz już nikt w takie gry nie gra albo wyłącza po kwadransie, bo "za dużo gadają". Ja wspominam dobrze i może nieprędko do niej wrócę, ale przyjemnie było poznać historię Nicholasa Farepoynta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, poprawione :)
      Na nowości mnie nie stać, a że piratem nie jestem, to siłą rzeczy kupuje głównie rzeczy starsze ;) Cała reszta to czysty przypadek bądź zbieżność naszych upodobań ;)
      Nikt, to prawda, a sam gatunek przechodzi coraz mocniej w produkcje typu hidden object, gdzie fabuła to tylko tło dla wytężania wzroku i szukania wyszczególnionych przedmiotów... Nędza ;)

      Usuń
  6. To raczej nie gra z gatunku który lubię więc nie będę próbować brać się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od gier trzymam się z daleka. To straszne pochłaniacze czasu, którego i tak mi wiecznie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahaha no czegóż innego się spodziewać? :D Ja, jako kobieta, w swoim życiu miałam starcie wyłącznie z Simsami, Heroesem IV i Diablo II. Muszę przyznać, że miło wspominam ten okres, ale uważam gry za straszne marnotrawienie czasu wolnego.. niestety. Tutaj nasza produktywność bardzo słabnie i trudno temu zaprzeczyć... :/ Z kolei grafika którą opisałeś, chyba nawet nie przekonałaby mnie do tej produkcji - postęp i współczesność strasznie wyrobiło w nas poczucie smaku, przepychu. Teraz każda kulejąca pod tym względem animacja jest ignorowana przez wielu, potencjalnych odbiorców :/

    OdpowiedzUsuń
  9. O takiej grze to już w ogóle nie słyszałam :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz