Rudy. Prawo do Życia - Jack Ketchum [Recenzja]

Rudy. Prawo do Życia, Jack Ketchum, Papierowy Księżyc, 324 strony, średnia nota na Lubimy Czytać: 7,18/10, najniższa obecnie cena: 24,99 zł (klik)

Pies najlepszym przyjacielem człowieka. A bywa, że i jedynym. Gdyby nie tytułowy Rudy, Avery Ludlow byłby zupełnie samotnym człowiekiem. Żona i młodszy syn tragicznie zginęli, ze starszym nie utrzymuje żadnego kontaktu, a córkę zna właściwie tylko z głosu wydobywającego się w rzadkich chwilach ze słuchawki telefonu. Jedynie dzięki Rudemu jest w stanie żyć z dnia na dzień we względnym spokoju i szczęściu. Wszystko zmienia się w dniu, kiedy trójka znudzonych wyrostków napada na Ludlowa podczas gdy ten łowi ryby. Kiedy okazuje się, że starszy mężczyzna nie ma przy sobie żadnej gotówki, jeden z nastolatków strzela do psa, pozbawiając go życia. Zrozpaczony mężczyzna rozpoczyna walkę o sprawiedliwość. Kiedy zawodzi go prawo, postanawia wziąć sprawy we własne ręce.

Siedemnaście lat przyszło nam czekać na polskie tłumaczenie tej historii. Warto było jednak uzbroić się w cierpliwość, gdyż w moim prywatnym rankingu Rudy usadowił się wygodnie w ścisłej czołówce listy dokonań pisarza. W tym miejscu czuje się w obowiązku przyznać, że z Ketchumem mam dokładnie ten sam "problem", co z Kingiem - wolę go w obyczajowym, realistycznym i pozbawionym żądnych krwi mutantów czy innych paskudztw wydaniu. Czystej akcji, zmieniających odbiór historii fabularnych twistów i zaskakujących scen w Rudym właściwie nie uświadczymy. W istocie tylko początek i finał zawierają w sobie potężny ładunek emocjonalny, za sprawą którego tętno przyspiesza, a gardło ściska żal, w środku zaś opowieść skupia się przede wszystkim na próbach uzyskania przez Ludlowa choćby namiastki sprawiedliwości i ukarania sprawcy. Prawo jednak - skąd my to znamy - nie stoi po jego stronie. W tych aspektach historia zbliża się najbardziej do Jedynego dziecka - jednej z moich ulubionych powieści Ketchuma.
Rudy to przygnębiająca i dobrze napisana opowieść. Angażująca czytelnika (zwłaszcza jeśli kochacie zwierzęta - świadomość, że nie mają one niemal żadnych praw jest koszmarnie frustrująca) i zostająca w pamięci jeszcze na jakiś czas po odłożeniu książki na półkę. Warto wspomnieć też o ekranizacji, skromnej, niskobudżetowej, ale bardzo wiernej książkowemu pierwowzorowi. Przestrzegam tylko przed oglądaniem trailera - zdradza całą fabułę, włącznie z finałem (sic!).

Rudy to jednak nie wszystko, co ma nam do zaoferowania wydana przez Papierowy Księżyc książka. Kilka stron dalej trafiamy na minipowieść zatytułowaną Prawo do życia. To bardzo przyjemny akcent ze strony wydawcy, gdyż objętością niewiele ustępuje tytułowej opowieści. Tym sposobem otrzymujemy Ketchuma w dwóch daniach za cenę jednego. Palce lizać. Co prawda obawiałem się trochę, że skoro "Prawo..." traktowane jest jako dodatek, okaże się w najlepszym wypadku przeciętne. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie, bo to naprawdę dobry kawałek tekstu, a przy okazji będący zupełnym przeciwieństwem Rudego. Brutalne, krwawe i odrażające. Przypominające momentami Dziewczynę z sąsiedztwa. Autor oparł fabułę na prawdziwej historii porwanej przez psychopatycznych przeciwników aborcji Colleen Stan (niestety trudno znaleźć coś konkretnego o tej sprawie po polsku - próbowałem). W swojej wersji Ketchum przedstawia nam pewne małżeństwo, które porywa i przez długie miesiące na wszelkie możliwe sposoby torturuję młodą, ciężarną kobietę. Mocna rzecz, choć nie masakruje psychiki tak bardzo jak wspomniana wyżej Dziewczyna z sąsiedztwa

Książkę rekomenduję zarówno miłośnikom twórczości Jacka Ketchuma, jak i tym, którzy dopiero zamierzają się z pisarzem zapoznać. Za jej sprawą można posmakować go w dwóch wydaniach - na jednym biegunie łagodnym, a na drugim bezkompromisowym. A później sami zdecydować, którą z jego twarzy bardziej preferujecie. 


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Nie wiem, czy dam radę :( Wszystko, ale nie dręczenie zwierzaka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Dziewczynę z sąsiedztwa" i choć niezaprzeczalnie jest to książka brutalna, podobała mi się. Chciałabym poznać więcej jego tekstów, a kolejne w kolejce będzie "Jedyne dziecko". Rudy... Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli przypomina Dziewczynę z sąsiedztwa to ja chyba nie podołam:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam jego książek, ale bardzo zainteresowała mnie fabuła. Być może kiedyś przeczytam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz