Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkins [Recenzja]

Dziewczyna z pociągu, Paula Hawkins, Świat Książki, 328 stron

Czekałem, czekałem i się doczekałem. Dziewczyna z pociągu, chwalona przez samego Stephena Kinga - co była zresztą głównym powodem mojego nią zainteresowania - i rozchodzącą się w niebotycznych ilościach powieść Pauli Hawkins trafiła w końcu do rodzimych księgarni, by prędko opanować również nasze szczyty list sprzedaży. Kurczę, sam dołożyłem do tego cegiełkę, czego dowodem jest ten oto tekst. Czy rzeczywiście warto po książkę sięgnąć? 

Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów.
Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni.
I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to wystarcza.
Wszystko się zmienia. Rachel ma teraz okazję stać się częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. Teraz się przekonają, że jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu.

To jedna z tych opowieści, którym rekomendacja Kinga mogła o dziwo odrobinę zaszkodzić. Znający na wyrywki twórczość Stephena czytelnicy utożsamiają jego nazwisko z wampirami, ogromnymi pająkami czy samochodem zabójcą, a te atrybuty to przecież tylko jedna, często najmniej istotna warstwa serwowanych przez słynnego pisarza historii. Jeśli więc oczekujecie od Dziewczyny z pociągu grozy wypełzłej prosto z dzieł Mastertona, Little'a czy nawet Ketchuma, czeka Was srogi zawód. To czystej krwi dreszczowiec, gdzie odczuwany podczas lektury strach nie bierze się z rzucanych prosto w twarz obrzydliwości - tu niepokój czyha gdzieś na granicy pola widzenia, co osobiście, zwłaszcza w ostatnich latach, znacznie mocniej do mnie trafia. Fabuła Dziewczyny z pociągu nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, ale już sposób jej podania zasługuje co najmniej na uścisk dłoni autorce. Paula Hawkins sprawnie operuje słowami, potrafi zbudować nieznośne napięcie, a sama struktura opowieści, którą śledzimy z różnych perspektyw i z zaburzoną chronologią, jest całkiem interesująca, nawet jeśli dziwnie znajoma. Autorka nieustannie zwodzi czytelnika, podsuwa fałszywe tropy, myli i miesza, aczkolwiek wbrew temu, co możemy przeczytać na jednym ze skrzydełek okładki, fabularny twist jest w pewnym momencie do przewidzenia. Na szczęście dość późno, dzięki czemu frajda z czytania nie zmniejsza się nawet o jotę. Minusy? Sam finał okazuje się boleśnie standardowy i ta emocjonalna bańka pęka nieco za szybko - ostatnie kilkanaście stron czytałem już bez obgryzania paznokci. 

I choć w kategorii thrillerów z rodzinną tragedią w tle pozycja Gillian Flynn - dotychczasowej liderki w moim rankingu - pozostaje niezachwiana, to wciąż bezsprzecznie warto sięgnąć po debiut Pauli Hawkins. Mamy tu do czynienia z szalenie wciągająca i bardzo sprawnie opowiedzianą historią. King miał natomiast rację stwierdzając, że potrafi doprowadzić do zarwanej nocy. Fani gatunku będą usatysfakcjonowani.


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Od jakiegoś czasu mam na oku tą książkę i naprawdę ta recenzja podsyciła tylko mój apetyt. A co do rekomendacji ze strony autorów - podochodzę do nich z dystansem, bo czasem można się przejechać pomimo tego, że danego autora bardzo cenię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam, że ta książka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho, widzę że to kolejna pozycja "Must read" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę na pewno przeczytam, bo już się sporo o niej naczytałam i nabrałam na nią ogromnej chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co z tą książką zrobić. Bardzo mnie kusi, lubię dreszczowce, ale obawiam się, że coś będzie z nie tak... Mimo to pewnie zaryzykuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie czytałem i zapewne nie przeczytam już po samych komentarzach mam wrażenie, że może to być opowieść dla kobiet. Tytuł... tytuł bardzo kuszący co być może wpływa na zakup książki według mnie. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz