Pong: The Next Level - Recenzja [GB Color]


Pong: The Next Level, producent: Morning Star Multimedia, GB Color

Ponga znacie chyba wszyscy. Dwie białe prostokątne kreski symbolizujące paletki oraz kwadracik, który ma być, rzecz jasna, piłką. Całość na gustownym czarnym tle. Tak wyglądała jedna z pierwszych gier komputerowych. Morning Star Multimedia wraca do korzeni, przedstawiając odrestaurowaną wersje Ponga. Sprawdźmy więc, czy to, co bawiło Graczy przed około czterdziestu laty, zabawi i nas.
Po przejściu ekranów firmowych wita nas przeciętnie wykonane menu. Widnieją na nim tryby gry i dwie opcje. Całość utrzymana jest w czerwonej tonacji i nie sprawia zbyt dobrego wrażenia. W porządku, przechodzimy dalej - do dania głównego.

Pierwszy tryb gry to istny powrót do przeszłości, co sugeruje zresztą już jego nazwa - Classic. Dostajemy prawie to samo, w co zagrywali się nasi ojcowie bądź starsi czytelnicy. Ale, jak to mówią, prawie robi różnice. Jest nią w tym wypadku muzyka - notabene średnio ciekawa - ale o tym za chwilę. Wspomnę jeszcze o zasadach: gramy do jedenastu punktów, a zdobywamy je wtedy, gdy przeciwnik nie zdoła odbić piłki. Tracimy w sposób analogiczny, gdy sami w nią nie trafimy ;-) 

Emocje jak na meczu piłkarskim. Eee...
no, powiedzmy.
Jak wyglądają pozostałe tryby? Zasady są niemal te same, zmianie ulega jedynie oprawa. Jungle, Arctic i Soccer - każda z opcji kryje inny "stół". O ile Jungle i Arctic posiadają w innowacjach graficzne bajerki i dwa ulepszacze paletki (klej, i silny strzał), to Soccer daje nam możliwość sterowania jednocześnie dwiema paletkami. Utrudnia to rozgrywkę i stanowi miły smaczek. Ostatni tryb, nazwany Tournament, jest miksem wszystkich powyższych. Mamy w nim za zadanie ukończyć wszystkie wariacje na temat Ponga, wraz z oryginalnym, nie przegrywając. I to w sumie tyle.

Graficznie tytuł nie powala. Animacja jest średnia, a samo wykonanie plansz ani przez moment nie spowoduje u nikogo wytrzeszczu oczu, nie wspominając już o przyspieszonym tętnie. 
Muzyka także nie jest taka, jak byśmy sobie tego życzyli. Coś tam gra, ale żeby tego słuchać ? Nie, dziękuję. Utworki są szybko zapętlane i po kilkunastu minutach suwak z napisem Music, przestawiamy z On na Off... Tyle na ten temat.

Grywalność. Ech, trzyma poziom reszty. Może twórcom o to chodziło? "Robimy wszystko tak sobie, po co się męczyć?" A może tak dla Graczy, panowie? Ogólnie Pong nie jest zbyt żywotny. Pograłem parę razy, rzuciłem w kąt... Może kiedyś powrócę. Może... I taka jest właśnie ta gra - na kilkuminutową sesje podczas gdy na celowniku nie mamy niczego lepszego, a nuda wpatruje się w nas swymi okropnymi ślepiami. 

Ocena: 4/10

Piotr Wysocki

Komentarze