Chór Sierot - Sophie Hannah [Recenzja]

Chór Sierot, Sophie Hannah, wydawnictwo: Burda, 270 stron

Louise Beestow to kobieta szczególnie ceniąca sobie ciszę i niezakłócony niczym sen. Kiedy okazuje się, że sąsiad mieszkający w domu tuż obok to imprezowicz, miłośnik głośnej muzyki oraz palenia trawy, Louise postanawia interweniować. Bezskutecznie. Kobieta nie zamierza jednak dać za wygraną. Problem przeistacza się niebawem w obsesję, której rezultaty mogą mieć opłakane skutki nie tylko dla niej samej, ale i jej męża oraz siedmioletniego syna, który od pewnego czasu przez większą część roku mieszka w prestiżowej szkole dla wyjątkowo uzdolnionych chórzystów. A jak sugeruje tytuł, chór będzie mieć w tej historii spory udział.

Nie da się nie zauważyć tego, że powieści Sophie Hannah wydawane są w naszym kraju bardzo chętnie. Do tej pory doczekaliśmy się już dziewięciu, co początkowo przyjąłem z lekkim zdziwieniem. Nie przypominam sobie bowiem, bym o którejś z nich czytał w przeciągu ostatnich miesięcy na odwiedzanych przeze mnie serwisach i blogach. Chór Sierot był tym samym moim pierwszym spotkaniem z autorką i z tego właśnie powodu po książkę sięgnąłem nieobarczony żadnymi konkretnie sprecyzowanymi oczekiwaniami. Opis znajdujący się na okładce sugerował klasyczną historię z dreszczykiem i wątkami paranormalnymi, a jednak przez większą część lektury nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia z okraszoną odrobiną dreszczowca powieścią psychologiczną. Przy okazji znów muszę ponarzekać trochę na konstrukcję stworzonego przez wydawcę zarysu fabuły. Tak, co ostatnio staje się rzeczą normalną, zdradza zdecydowanie zbyt dużo. Dość powiedzieć, że ostatnie zdanie opisu odnosi się do wydarzeń mających miejsce na dwusetnej stronie powieści. A ta ma ich niewiele więcej. Trochę to podczas lektury deprymuje. Na szczęście historia napisana jest na tyle efektownie i interesująco, by nawet posiadana wiedza odnośnie dalszych wydarzeń nie pozbawiała czytelnika przyjemności z jej odbioru. 
Sophie Hannah doświadczenie i odpowiedni warsztat posiada, potrafi posługiwać się słowem, nie rozwlekając przy tym tej historii w nieskończoność. Owszem, początkowo akcja toczy się zaskakująco wolno, przyspieszając dopiero po ładnych kilkudziesięciu stronach, jest to jednak zabieg w pełni świadomy, mający zapoznać nas z bohaterką i jej nieco pogmatwaną osobowością. Podobało mi się też to, w jak sprytny sposób do samego końca trzymany byłem w niepewności co do stanu umysłowego Louise. Nie zawodzi również finał. Ba, nawet więcej, wręcz podbija pozytywne wrażenie. 
I na tym powinienem zakończyć, bo każde kolejne zdanie niesie ze sobą ryzyko, że popełnię ten sam błąd, który wytykałem przed momentem wydawcy, zdradzając zbyt dużo elementów fabuły. A prawda wygląda tak, że najlepiej poznaje się ją nie wiedząc w tym temacie zupełnie nic. 

Podsumujmy więc. Chór Sierot to przemyślana, wciągająca i bardzo dobrze napisana historia. Zainteresowała mnie na tyle, że zamierzam rozpocząć poszukiwania pozostałych książek autorki, a to chyba najlepsza rekomendacja, jaką jestem z siebie w stanie wykrzesać tuż po przewróceniu ostatniej strony Chóru Sierot, kiedy jeszcze nie zdążyłem ochłonąć od emocji. Warto.


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. O całkiem ciekawa tematyka, będę pamiętać o tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy o tej autorce nie słyszałam. Muszę poszukać jej w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  3. nie czytałam jeszcze książek tej pisarki. ale po twojej opinii widzę, że warto je poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam Traumę tej autorki i tak średnio mi się podobała. Możliwe, że z tą byłoby inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie również zaskoczyło, że autorka jest tak lubiana w Polsce, a ja dopiero pierwszy raz s ię z nią spotkałam przy okazji tego tytułu.

    Świetny temat, dobrze poprowadzony a zakończenie... ja się w każdym bądź razie takiego nie spodziewałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, ja nawet o autorce nie słyszałam :D
    Ale pomysł na fabułę mnie zainteresował, więc może kiedyś. Na razie zapisuję sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale koniecznie muszę się za nią rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie do książek tej autorki na razie nie ciągnie jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  9. Po ostatniej książce Hannah trochę się bałam "Chóru sierot", ale i tak postanowiłam przeczytać. Teraz mnie trochę uspokoiłeś i na pewno szybciej zabiorę się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama o autorce nie słyszałam, jednak bardzo mocno mnie zachęciłeś do tego tytułu. Uwielbiam psychologiczne dreszczyki, także tym bardziej mnie kusi ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  11. W minionym roku, tak około maja, podjęłam próbę przeczytania jednej z książek tej autorki, jak dobrze sobie przypominam było to "Na ratunek" i, co rzadko mi się zdarza, nie podołałam, dlatego musi minąć sporo czasu zanim ponownie dam szansę jej powieściom.

    OdpowiedzUsuń
  12. To już któraś z rzędu recenzja o tej książce, na którą trafiam i bardzo mi się podoba :) Na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz