Szczątki, debiutancka powieść Belindy Bauer, nie zebrała zbyt wielu bardzo pochlebnych opinii. Zauważyłem, że czytelnicy wypowiadają się o książce z pewną rezerwą, tak jakby dostrzegali jej zalety, a nie potrafili ich w pełni docenić. W pewnym stopniu to wina polskiego wydawcy, który umieścił na okładce słowa obiecujące spotkanie z trzymającym w stałym napięciu intensywnym thrillerem, co prawdą jest zaledwie po części.
Dwunastoletni Steven Lamb kopie doły na terenie Parku Narodowego Exmoor. Szuka ciała. Dzień w dzień po szkole i w weekendy także. Chce przywrócić spokój duszy wujka, którego nie dane mu było poznać. Zmarły zniknął mając jedenaście lat. Przyjęto, że padł ofiarą seryjnego mordercy, Arnolda Avery’ego.
Babka Stevena nie uwierzyła w śmierć syna, stale czeka na jego powrót, wbrew rozsądkowi, wbrew opinii rodziny. Steven pragnie ratować sytuację. A skoro w tym celu musi pokazać babce kości zamordowanego dziecka... cóż. Działa logicznie. Pisze starannie przemyślany list do zamkniętego w więzieniu Arnolda Avery’ego. W ten sposób rozpoczyna się niebezpieczna gra w kotka i myszkę między zdesperowanym dzieckiem a znudzonym seryjnym mordercą…
Belinda Bauer |
Podobało mi się. Nawet bardzo. Unoszący się wciąż nastrój melancholii, połączenie obyczajówki z dreszczowcem, naturalni bohaterowie, kilka ciekawych zabiegów narracyjnych - w sumie zaskakująco pozytywna niespodzianka. Warto było zaryzykować dziesięć złotych i przygarnąć książkę z wyprzedażowego stoiska w Matrasie. Jeśli będziecie mieć możliwość przeczytania, skorzystajcie z niej.
Piotr Wysocki
Nie słyszałam o książce, a zainteresowałeś mnie bardzo. Faktycznie szta graficzna i tytuł nie pozostawiają złudzeń co do gatunku, ale skoro już wiem cóż to za pozycja, myślę że po nią sięgnę i nie pożałuję. Się przygotuję psychicznie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, jak tylko będę miała okazję to z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńOpis interesujący. Chętnie się zapoznam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nic wcześniej o tej książce, u Ciebie spotkałam się z nią po raz pierwszy. Fabuła wydaje się interesująca, a i twoja dość wysoka ocena trafia do mnie. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przeczytałabym z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie rzuciła mi się w oczy dotąd ta książka, ale dobrze, że nie dałeś się zwieść niepochlebnym opiniom i postanowiłeś przekonać się na sobie, jak się sprawy mają :) Swoją drogą, Prószyński króluje w tworzeniu opisów i zapowiedzi, które mają niewielkie odzwierciedlenie w rzeczywistości. A potem się dziwić, że rozczarowania ludzi spotykają ;)
OdpowiedzUsuńŁadna okładka :) Myślę, że wydawnictwa mogłyby sobie darować komentarze, które umieszczają na okładkach, bo one tylko szkodzą powieściom...
OdpowiedzUsuńJak zawsze książka, o której pojęcia nigdy nie miałam... Niemniej, okładka wygląda świetnie, ale to nie jest historia dla mnie :/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała :)
OdpowiedzUsuńI ja nic nowego nie napiszę, bo i ja o książce nie słyszałam. Widzę ją u Ciebie po raz pierwszy. I nie wiem czy się skuszę - mało to prawdopodobne, mimo że Tobie ostatecznie do gustu przypadła. :)
OdpowiedzUsuń