Drugie życie magazynu Secret Service

O reaktywacji kultowego niegdyś czasopisma o grach Secret Service wie zapewne niemal każdy, kto w jakimkolwiek stopniu interesuje się grami i jest z Internetem za pan brat. A jeśli nawet temat elektronicznej rozrywki zostawił dawno za sobą, od czego są znajomi na Facebooku ;-) Poniżej garść mojego bełkotu i przemyśleń odnośnie tego przedsięwzięcia.

Jak wiadomo, od pewnego czasu w serwisie Polak Potrafi trwa zbiórka pieniędzy, która na celu ma zapewnić upadłemu magazynowi ponowny żywot na papierze (edycja cyfrowa była już rzekomo pewnikiem). Cel, ustalony na 93,000 PLN, został osiągnięty w iście ekspresowym tempie, bo w niecałą dobę, ale to nie koniec, gdyż dodatkowe fundusze pozwolą nieco ulepszyć pismo, a także zwiększyć częstotliwość ukazywania się kolejnych jego wydań (domyślnie co trzy miesiące). Do końca zbiórki pozostało czternaście dni, a w chwili płodzenia przez niżej podpisanego tych zdań na koncie autorów widnieje nieco powyżej 183 tysiaków. Do progu, za którym pismo stanie się dwumiesięcznikiem brakuje mniej więcej dwudziestu tysięcy złotych. Wszystko jest zatem jeszcze w zasięgu portfeli zainteresowanych.

Dlaczego jednak informuje o fakcie istnienia całej akcji akurat teraz, a nie na jej starcie, kiedy cały Internet wrzał i można było sobie krótkim, lakonicznym artykułem zapewnić multum wejść na bloga? ;-) Bo nie zależy mi na tysiącach wizyt dziennie... no dobra, kłamię, zależy. Powód jest zatem innej natury. Jestem leniem, to po pierwsze. Ponadto sam jeszcze nie wpłaciłem na reaktywacje Sikreta ani złotówki. Czekam. Obserwuje. Wyciągam wnioski. Po początkowym łał i silnej chęci wybulenia mamony na - jakby na to nie spojrzeć - kota w worku, wrócił mi zdrowy rozsądek. Jeśli wspomogę, to dopiero pod sam koniec zbiórki, zwłaszcza jeśli będzie to miało szansę zadecydować o dobrnięciu do kolejnego, wspomnianego chwilę wcześniej, istotnego z punktu widzenia czytelnika progu. Jeśli nie wspomogę w ten sposób, to ostatecznie i tak zrobię to później, nabywając czasopismo metodą tradycyjną - w kiosku. Bo że będę stałym czytelnikiem - co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jako stary zgred, choć nigdy nie mianowany fanem SS, wsiąkłem na tyle mocno w słowo drukowane, że nie sposób mnie z niego wydobyć. Na ekranie czytać nie lubię, choć nie ukrywam, że zmuszony śmiercią wielu cenionych przeze mnie magazynów czynię to coraz częściej. Nawet najlepszy jednak monitor czy czytnik nie zastąpi mi radości z obcowania z przyjemnie szeleszczącym papierem, jego zapachem i fakturą... Stąd też postanowiłem - będę kupować Secret Service. Tak jak kupuje CD ACTION, PSX Extreme oraz Gramy! Bo to coś traktującego o moim hobby. Drukowane coś. Tworzone przez autorów, których wspominam z łezką w oku (spis nazwisk i krótkie charakterystyki członków ekipy znajdziecie pod linkiem na końcu wpisu). 

O samej akcji pisze zaś również po to, by usłyszeli o niej Ci, którzy mimo wszystko przez ostatnie tygodnie zaspali bądź też gry mają w głębokim poważaniu ;-) Może ktoś z Waszego otoczenia jest zapalonym graczem? Poinformujcie go o zmartwychwstaniu Secret Service. Nie musi się nawet dorzucać, wystarczy świadomość, iż coś takiego powstaje. Zresztą, póki co, poza autorami tekstów, niczego o magazynie nie wiadomo - tajemnicą jest liczba stron, wygląd, spis treści... To wciąż płacenie za kota w worku. Czy będziemy mieć do czynienia ze 116 stronami? A może jestem szalonym optymistą i będzie ich zaledwie 64? Nie udostępnianie tego typu informacji, gdy składamy już niejako pre-ordera, uznaję za nieco podejrzane i nie fair, póki jednak nie trzymam magazynu w dłoniach, wstrzymam się od jakiejkolwiek oceny (niektórzy z góry założyli, że to NA PEWNO będzie chłam, niewypał i w ogóle to po co to wszystko). W końcu równie dobrze ów kocur istotnie może być taki piękny, jak nam go opisują. Kiedy wszystko stanie się już jasne, nie omieszkam skrobnąć jeszcze kilkunastu zdań, a kto wie, może nawet recenzji pierwszego numeru.

Zbiórka w serwisie Polak Potrafi znajduje się tutaj.


Piotr Wysocki

Komentarze