Kameleon - Peter Robinson [Recenzja]

Kameleon, Peter Robinson, Sonia Draga, 472 strony, LC: 7,17/10

Kryminalny cykl Petera Robinsona z Alanem Banksem w roli pierwszoplanowego protagonisty liczy dziś sobie imponujące 22 tomy (a kolejny zapowiedziany jest na najbliższe miesiące). Zapoczątkowana w 1986 roku seria skupia wokół siebie liczną grupę zwolenników. Dla mnie, podczas gdy wydany dwa lata temu przez wydawnictwo Sonia Draga Kameleon jest trzynastą odsłoną perypetii Banksa, omawiana książka stanowiła pierwsze zderzenie z pisarstwem Robinsona. Całkiem pozytywne, acz niepozbawione zgrzytów.

Główną zaletą powieści jest jej skomplikowana, wielowątkowa fabuła, przypominająca nieco drzewo, które w pozornie chaotyczny sposób puszcza we wszystkich kierunkach swe korzenie. Każdy detal, nawet jeśli nie wpływa w żaden sposób na główną oś historii, podbudowuje ją, pozwalając czytelnikowi mocniej się zaangażować. Ciekawe jest już samo zawiązanie akcji, przedstawiające... schwytanie tytułowego seryjnego mordercy. Jak można się jednak domyślić, całość ma drugie dno i wcale nie oznacza to odłożenia sprawy na stos tych rozwiązanych. Dołóżcie do tego mnóstwo postaci, każdą z nich zmagająca się z jakimiś problemami i skrywającą swoje tajemnice, a momentami nie wiadomo już, co jest dla sprawy istotnym puzzlem, a co tylko zmyłką, ślepym tropem nie zbliżającym śledczych do rozwikłania tajemnicy. To plus, chwyt bezsprzecznie pozytywnie wpływający na realizm historii i dający jako taki pogląd na to, z czym prawdziwi gliniarze (i nie tylko oni) muszą zmagać się na co dzień. Odpowiednia selekcja i sposób spojrzenia na napływające zewsząd informacje i fakty ma często kluczowe dla prowadzonej sprawy znaczenie. Dobrze rozpisane są też dialogi, a polskie tłumaczenie nie wybija z rytmu lektury. Techniczna strona historii i jej psychologiczne pogłębienie są więc bez zarzutu, boli natomiast sam finał, podczas którego pisarz niepotrzebnie idzie na skróty, serwując nam rozczarowujący festiwal zbiegów okoliczności i budzące niemiłe skojarzenia wejście stróżów prawa na ostatni moment. Można to było rozwiązać znacznie lepiej. 

Kameleon to solidna i sycąca historia kryminalna, która ma szanse przyjemnie połechtać zarówno te mniej jak i bardziej wymagające czytelnicze gusta. Jeśli jesteście gdzieś pośrodku, będziecie zachwyceni. Ja nie byłem, choć tak czy inaczej czas przeznaczony na lekturę traktuje jako dobrze wykorzystany. Siedem z minusem to odpowiednia nota. 

Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Ja czytałam tylko "Trucicielkę". Autor tworzy fajny klimat ale akcja jest strasznie powolna, zwłaszcza w pierwszej części książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz