Klątwa Laleczki Chucky | Curse of Chucky (2013) [Recenzja]

Curse of Chucky, Klątwa Laleczki Chucky, Horror, Reż. Don Mancini, Premiera: 2013, najniższa obecnie cena: 19,88 zł (klik)

Chucky to obok mordującego niewinnych ludzi we śnie Freddy'ego z Koszmaru z Ulicy Wiązów drugi z plejady moich najbardziej przerażających idoli dzieciństwa. Do dziś żywo pamiętam uczucie grozy towarzyszące obserwowaniu rzezi, której ta mało przyjaźnie wyglądają zabawka się dopuszczała. Mając te dziesięć czy jedenaście lat zastanawiałem się zawsze jakież to zdrowe na psychice dziecko mogłoby marzyć o posiadaniu takiego paskudztwa. Cóż, być może w tamtych latach nie istniały ładniejsze mówiące lalki ;-) Jakby prawda nie wyglądała, dziś seria ta wywołuje we mnie prędzej śmiech niż strach, ale w pewnym sensie takie były jej założenia. Po prostu film oglądałem w zbyt młodym wieku, by dostrzec i zrozumieć wszystkie humorystyczne wstawki. O powrocie Chucky'ego na ekran po niemalże dziesięciu latach rozłąki słyszałem już od dłuższego czasu, jednak - prawdę mówiąc - wcale nie miałem zamiaru go oglądać. Byłem pewien, że okaże się nic nie wartym chłamem żerującym na dawnej popularności cyklu i wyciskającej ją do ostatniej kropli. Pierwsze oceny okazały się jednak na tyle pozytywne, że postanowiłem złapać za torbę popcornu i zaryzykować seans.

Tym razem, według mnie na szczęście, produkcja utrzymana jest w nieco mniej humorystycznym tonie, lecz wciąż przy kilku scenach nie sposób się nie uśmiechnąć. Wszystko jednak w granicach przyzwoitości i wyczucia chwili. Ot, autorzy scenariusza puszczają od czasu do czasu widzowi oko, co fanatykom pierwszych odsłon serii powinno się jak najbardziej podobać. 
Hello! Pobawimy się, drogi czytelniku?
Fabułę Klątwy Laleczki Chucky (tak brzmi polski tytuł) oparto na bardzo zgranych motywach. Głównym przeciwnikiem Charlesa Lee Ray'a w ciele niezwykle ruchliwego Chucky'ego jest tym razem niepełnosprawna, pogrążona w żałobie po śmierci matki kobieta o imieniu Nica. Całej reszty wydarzeń można się w zasadzie domyślić. Bohaterka zdaje sobie sprawę, co tkwi w lalce, jednak oczywiście nikt jej nie wierzy - przynajmniej do momentu, kiedy jest już za późno na ucieczkę przed krwawym przeznaczeniem z plastikowych rąk zabawki. I tak to się toczy od śmierci do śmierci aż do spektakularnego finału. Gra aktorska - poza małymi wyjątkami - mocno przeciętna, momentami nawet nieco przerysowana. W jakiś okrutny sposób to jednak nie razi i film, co zaskakujące, ogląda się bardzo dobrze. To po prostu sprawnie zrealizowany horror. Bez ambicji, ale w swojej konwencji poprawny. Kto twierdzi inaczej, ten chyba nie wspomina z nostalgią ery kaset VHS - tak, to do Was, recenzenci z odmętów Internetu.

Fanów niewątpliwie ucieszy spora liczba nawiązań i smaczków, których przeciętny widz nie dostrzeże i nawet przez myśl mu nie przejdzie, że stanowią odniesienie. Nie wszystkie są może trafione, ale część i owszem. Miłośnikom gore spodobają się zaś całkiem efektowne zgony, których to naliczyłem sztuk kilka. Ja bawiłem się przednio. Chucky, stary druhu, brakowało mi Ciebie!


Piotr Wysocki

Komentarze

  1. Jakaś Laleczka Chucky leciała wczoraj na PULSie bodajże. To była ta część i stąd ta recenzja, czy raczej nie? Ja tej serii jakoś nigdy nie pokochałem, a oglądałem tylko urywki, które były raczej groteskowe niż straszne. Kiedyś przerobię całą serię jeśli zdołam. Kiedyś ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, to była ta część. Czysty przypadek - nawet nie przypuszczałem, że telewizja tak szybko ten film zakupi :) Nie naciskam, bo to filmy, które przypadną do gustu wyłącznie lubującym się w starych horrorach ;)

      Usuń
    2. W takim razie trochę żałuję, że nie posiedziałem do późna, bo mogłoby być nawet przyjemnie, ale niestety myślałem, że to któraś z wcześniejszych części :(

      Usuń
  2. Ta laleczka przyprawiła mnie o wiele koszmarów w dzieciństwie, ale z jakichś powodów nie mogłam jej nie oglądać. Dzisiaj nie wiem jakbym zareagowała, nie lubię się bać tak, jak to było wcześniej, ale myślę, że również mogłabym się śmiać. Może się kiedyś przekonam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że zawsze sobie te horrory nagrywałem na VHS (leciały w nocy, kiedy już spałem, a nawet jeśli nie spałem, to bałem się je po ciemku oglądać), a potem w środku dnia, w poczuciu względnego bezpieczeństwa, włączałem i zafascynowany oglądałem. Przychodziła noc i zaczynały się koszmary... :-P

      Usuń
  3. Oglądałam tę serię kilkanaście lat temu, ale pamiętam doskonale, że budziła wtedy we mnie ogromne przerażenie. Dziś już chyba uodporniłam się na makabrę i wszelkie sceny gore, bo jakoś już się nie boję Laleczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam, że to udana część. Po komediowych czwórce i piątce miło patrzeć jak Mancini wraca do konwencji bardziej nastrojowego slashera. I mam nadzieję, że kolejne części, jeśli takowe powstaną, estetyką zbliżą się do jedynki, dwójki, trójki i właśnie szóstki, aniżeli tej nieszczęsnej "Narzeczonej..." i "Następnego pokolenia".

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, tylko nie horrory :D Jak byłam mała, to mogłam je oglądać na okrągło. Teraz się boję. :P Zwłaszcza takich laleczek... ;o

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie właśnie horrory są dla mnie najgorsze ;D nie wiem, wydaje mi się, że rzeczy, które potencjalnie MOGĄ się zdarzyć, najbardziej mnie przerażają :D Np. jednak w ogóle nie ruszyła mnie Piła - dla niektórych horror, dla mnie mega film psychologiczny (każda z części) ;D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, w dzieciństwie ten film spędzał mi sen z powiek. Szczerze powiem, że od tego czasu go nie oglądałam. Nie wiem czy dziś też zrobiłby na mnie aż takie wrażenie.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem do końca, co takiego jest w tej laleczce, ale uwielbiam każdą część z jej udziałem. Mój mąż podobnie. Jak puszczają w tv, to choć już wielokrotnie oglądaliśmy dany film, to i tak siadamy i oglądamy go ponownie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz